środa, 29 lipca 2015

Rozdział 11. Dwudziesty siódmy czerwca

– Spakowałaś już wszystko?  Tata był przejęty bardziej ode mnie, co było do niego w ogóle niepodobne. Ale w końcu pierwszy raz wyjeżdżałam sama ze znajomymi na wakacje. Pablo nie dowiedział się wiele na temat wyjazdu, co prawdopodobnie spotęgowało jego przejęcie się całą zaistniałą sytuacją. Siedzieliśmy późnym popołudniem w kuchni, popijając kawę. Maddie od rana siedziała u koleżanki z naprzeciwka, a Megan niecałe półgodziny temu pojechała do supermarketu.
 Myślałam, że tak – odparłam, po czym wzięłam łyk gorącego napoju. Nigdy nie byłam wielką fanką kawy, ale dzisiaj przyszła mi na nią szczególna ochota. Ojciec za to nie umiał funkcjonować bez przynajmniej dwóch filiżanek dziennie: rano i tak jak teraz, późnym popołudniem. Widząc pytające spojrzenie Pablo, dokończyłam:
– Ale wczoraj wieczorem odwiedziła mnie Grace, pamiętasz?
Tata przytaknął, ale widać było konsternacje wypisaną na jego twarzy. Nie rozumiał, co moja przyjaciółka miała do tego.
 Kiedy poszłam nam przygotować coś do jedzenia, ona przegrzebała mi całą walizkę i powiedziała, że nie umiem sobie skompletować ubioru. Podobno się tego spodziewała. Efekt był taki, że połowa rzeczy, które sobie wybrałam, wylądowała z powrotem w szafie – wytłumaczyłam.
 Nie spakowałaś ich sobie ponownie?  Nadal był strasznie zdziwiony.
- Nie ma co walczyć z Grace, tato. – Uśmiechnęłam się do niego delikatnie. – Poza tym zupełnie nie mam pojęcia, co będziemy tam robić, więc może Grace faktycznie miała rację co do skompletowania ubioru.
Ojciec pokiwał głową i zajął się piciem kawy. Nijak na to nie odpowiedział, ale wcale mnie to nie dziwiło. Gdy już rozmowa zaczynała się z nim rozwijać, gdy już miałam nadzieję, że w końcu dłużej pogadamy, dopadało mnie rozczarowanie. Właściwie nie było od tego wyjątków. Jednak myśląc o tym, że tata Michaela pracuje w wojsku i nie może być z synem przez długi czas, poczułam ulgę. Może nie miałam najlepszego kontaktu z ojcem, ale przynajmniej zawsze był. Michael mógł ze swoim jedynie korespondować co jakiś czas, czego mu bardzo współczułam. Zawsze, gdy pojawiał się temat jego ojca, chłopak markotniał; widać było, że  w przeciwieństwie do mnie  jego więzy z tatą są bardzo silne.
O dwudziestej mieliśmy wyjechać, więc miałam jeszcze trochę czasu. Podobno podróż miała trwać sporo godzin, przez co stanęło na tym, że najlepiej będzie jechać przez noc – ruch był wtedy znacznie mniejszy, a i letni upał nie doskwierałby jak za jazdy w dzień.
 Tess?  Z zamyślenia wyrwał mnie głos Pablo. Uniosłam głowę, by na niego spojrzeć. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że długą chwilę mieszałam łyżeczką kawę bez konkretnego celu.
 Tak?
 Wszystkiego najlepszego z okazji jutrzejszych osiemnastych urodzin. – Jego słowa bardzo mnie zaskoczyły, a uśmiech, który wpełzł mu na twarz, jeszcze bardziej. Wstał od stołu i podszedł do jednej z tych szuflad, które rzadko były otwierane. Po krótkiej chwili wręczał mi mały, cienki, kwadratowy pakunek, twardy w dotyku. Nie miałam pojęcia, co to mogło być.
 Dziękuję  odparłam, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Zbliżyłam się do niego, a on zamknął mnie w niezdarnym uścisku. Nie trwało to długo. Po kilku sekundach odsunęliśmy się od siebie, ale oboje byliśmy uśmiechnięci od ucha do ucha. Gdy tak się mu przyglądałam, zdałam sobie sprawę, że jego uśmiech nie był całkowicie radosny, ale dostrzegłam w nim nutkę smutku. Nie wiedząc, co to mogło oznaczać, spojrzałam na prezent.
Rozerwałam papier dwoma szybkimi ruchami i zobaczyłam płytkę w opakowaniu. Na jej wierzchu wypisana markerem była jedna liczba: 18. Spojrzałam na niego pytająco, a on wzruszył ramionami.
 Leć do góry i sprawdź co to.
Już chciałam mu po raz kolejny podziękować i pobiec do pokoju, bo ciekawość zżerała mnie bardziej niż kiedykolwiek, gdy trzasnęły drzwi wejściowe. Oboje spojrzeliśmy w tamtym kierunku, a naszym oczom po chwili ukazała się Maddie w zwiewnej sukience. Na polu było dzisiaj naprawę ciepło, a taka pogoda miała się trzymać jeszcze przez najbliższy tydzień – przynajmniej według synoptyków.
 Tess!  krzyknęła na mój widok, szczerząc ząbki. Kiedy do mnie podbiegła, zobaczyła, że trzymałam coś w dłoni i że na stole leżał kolorowy papier. Jej ledwo widoczne, blond brwi ściągnęła z niezrozumienia, po czym nagle jakby ją olśniło. – Poczekaj! – rozkazała i już jej nie było. Spojrzałam na tatę, który był równie zdezorientowany co ja.
 Mnie nie pytaj, nie mam pojęcia, co takiego wpadło jej do głowy – przyznał. Wzruszyłam ramionami i wsłuchałam się w tupot stópek, który dochodził ze schodów. Nagle zza rogu wyłoniła się lekko zdyszana Maddie. W dłoni trzymała kremową laurkę w kształcie serca.
– Proszę  powiedziawszy to, podbiegła i wręczyła mi swój prezent. Kucnęłam, żeby być mniej więcej na równej wysokości z siostrą, po czym spojrzałam na laurkę.
Na zewnętrznej stronie Maddie narysowała mnie, siebie, tatę i – jak się domyślałam – Megan. Były to naprawdę ładne szkice jak na sześciolatkę. Oczywiście nasze nogi i ręce, a także włosy, przestawione były za pomocą kresek, dziewczyny miały trójkątne, różnokolorowe sukienki, a oczy całej czwórki były drobnymi kropkami na okrągłym kole, ale mimo wszystko rysunek urzekał. Gdy otworzyłam prezent, dostrzegłam śliczną kaligrafię.
 Megan mi pomogła – wyznała Maddie, odpowiadając na moje niezadane pytanie.
Megan nakreśliła krótkie, urodzinowe życzenia, a pod nimi widniał koślawy podpis małej. Nie to jednak przykuło moją uwagę, a postać po prawej. Była przedstawiona tak jak osoby na zewnętrznej stronie, za pomocą kresek, kół i trójkątów, ale coś ścisnęło mnie w brzuchu. Podpis pod kobietą był koślawy, przez co domyślałam się, że to Maddie go napisała.
 Mama – wyszeptałam prawie bezgłośnie, czytając to krótkie słowo pod postacią. – Dziękuję, ta laurka jest naprawdę piękna.  Pocałowałam małą w policzek, a ta mocno się do mnie przytuliła.
 Mama też by ci chciała życzyć wszystkiego najlepszego, śniła mi się w nocy  odezwała się Maddie, jakby ponownie czytała mi w myślach. A więc ta laurka nie była tylko i wyłącznie od niej, ale i od mamy.
 To miłe.  Uśmiechnęłam się lekko, a w oczach pojawiły mi się łzy. Uściskałam jeszcze mocniej małą i wstałam. Nie chciałam się rozpłakać, nie teraz i nie przy nich. Ojciec pewnie zrozumiałby łzy, ale Maddie mogłaby to odebrać dwuznacznie, na przykład, że laurka mi się nie podobała.
– Pójdę zobaczyć prezent od ciebie – zwróciłam się do taty. – Jeszcze raz wam dziękuję.


***


Oniemiałam, kiedy moim oczom ukazał się plik na płytce. Kliknęłam odtwórz, chociaż dalej nie mogłam połączyć wszystkiego do kupy. Może to była kwestia zaskoczenia, jakie wywarła na mnie młodsza siostra albo efekt ogólnego wzruszenia gestem taty. Na ekranie pojawił się napis "Wszystkiego najlepszego". Już wiedziałam, że ojciec dał mi film, nie wiedziałam tylko, co w nim będzie zawarte.
W głośnikach rozbrzmiała śliczna melodia, a na ekranie kolejno pojawiały się zdjęcia z mojego dzieciństwa, od najmłodszych lat: w szpitalu z mamą, zaraz po moim urodzeniu; w łóżeczku w domu, gdy spałam jak aniołek; jak uczyłam się chodzić w chodziku; kiedy tata mnie karmił, a moja buzia była cała umorusana jakąś substancją; mój pierwszy dzień w przedszkolu; święta Bożego Narodzenia; trzecie urodziny; pierwszy dzień w szkole; zdjęcie z Grace z piątej klasy z przedstawienia o czerwonym kapturku; sporo fotografii z rodziną w różnych okolicznościach czy z malutką Maddie i wiele wiele innych. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, kiedy łzy zaczęły mi cieknąć po policzkach.
Po zdjęciach melodia ucichła i pojawiła się sklejka z różnych, krótkich filmików nagrywanych naszą starą kamerą, która dawno wyszła z użytku. W większości byłam na nich ja, a tylko w tle słyszałam głosy rodziców, ale od czasu do czasu jedno albo drugie pojawiało się w kadrze. Nie zwracałam wtedy uwagi na moją mniejszą wersję, tylko na tatę lub mamę. Widać było zmiany, jakie z czasem przechodzili. Długość włosów, styl ubierania, każdą emocję. Jeden filmik przedstawiał mnie w krzesełku do karmienia i moją mamę, narzekającą, że nie potrafię normalnie jeść, tylko wszystko brudzę. Wywijałam głową na różne strony, byle tylko uniknąć łyżki, którą mama chciała mi wcisnąć do ust. Inna scena ukazywała za to znowu naszą dwójkę. Tym razem wspólnie rysowałyśmy. Byłam wtedy chyba w wieku Maddie. Słychać było śmiechy całej naszej trójki, tata odznaczał się najwyraźniej, bo to on trzymał kamerę. Musiałam przetrzeć oczy, bo obraz już mi się rozmywał przez zbierającą się w nich substancję. Wtem niespodziewanie ujrzałam tatę i mamę zwróconych wprost do kamery.
– Kochanie, wpadliśmy na pomysł, żeby nagrać dla ciebie filmik, który, jeżeli kiedyś będziesz oglądać, będzie ci przypominał wiele chwil z dzieciństwa.  Usłyszałam pogodny, delikatny głos. Rozbrzmiał on w moim pokoju i jakby utrzymał się w powietrzu. Mama wykręciła się do tyłu, żeby po chwili znów spoglądać w kamerę, tym razem z małym dzieckiem na rękach. – Masz miesiąc.
 Ciągle tylko płaczesz albo śpisz  wyznał tata rozbawiony. Na jego twarzy nie dostrzegałam tak dobrze znanych mi zmarszczek, a jego oczy były rozweselone, pełne szczęścia.  Jako osiemnastolatka jesteś pewnie zupełnie inna niż to grzeczne dziecko, które w tym momencie z nami jest.
 Na pewno jesteś równie wspaniała co teraz, tutaj – wtrąciła się mama, uprzednio gromiąc męża wzrokiem. – Przejdziemy do sedna sprawy. Chcielibyśmy ci życzyć wszystkiego, co najlepsze, żebyś zawsze była szczęśliwa, pamiętała o nas i wyrosła na dobrą, ambitną osobę. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę, jak kończysz szkołę, jak wyglądasz, kiedy będziesz przeżywała swoje pierwsze zauroczenie albo jak będziesz szła do ślubu. Mam nadzieję, że doczekam się wielu wnucząt.  Jej śmiech był tak podobny do śmiechu Maddie. Zaszlochałam cicho.  Wiem, że wybiegam daleko w przyszłość, ale wierzę, że właśnie taka będziesz, bo patrząc na ciebie tutaj  mówiąc to, spojrzała na spokojnie leżące w jej rękach dziecko  czuję, że wyrośniesz na niesamowitą dziewczynę. Mam nadzieję, że spełnią się twoje wszystkie marzenia. Ufam, że poradzisz sobie z każdą trudnością, którą los rzuci pod twoje nogi. Wierzę w ciebie.  Uśmiechnęła się pogodnie i szeroko. Przymknęłam oczy, ale tylko na moment. Nie chciałam tracić żadnej sekundy tego filmu. – Oboje z tatą w to wierzymy, ale twój ojciec nie ma zbyt dobrej charyzmy i jąkałby się, gdyby miał nawet czytać z jakiejś kartki, więc wszystko mówię ja. – Tata wywrócił oczami, ale nic jej nie odpowiedział. – Wszystkiego najlepszego, skarbie. Zawsze będziemy z tobą, pamiętaj!
Mama posłała całusa do kamery, a potem przytuliła do piersi słodką, drobną dziewczynkę. W tym samym momencie mała ja otworzyłam kocie oczy i spojrzałam nimi na rodzicielkę. Tata wyszeptał coś w stylu, że znowu się zaczyna, pomachał i przesłonił ręką kamerę – zapewne by wyłączyć taśmę.
Nie wiem, jak długo siedziałam wsparta na łokciach, patrząc na ciemny ekran. Nie płakałam spazmatycznie, jak wtedy po wizycie w restauracji, gdzie moja mama zginęła, ale cicho. Wylewałam z oczu strumień łez. Wzruszenie zmieszało się ze smutkiem, który mnie ogarnął na widok mojej mamy.
"Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę, jak kończysz szkołę, jak wyglądasz, kiedy będziesz przeżywała swoje pierwsze zauroczenie albo jak będziesz szła do ślubu."
Jej słowa rozbrzmiewały mi w głowie, potwornie raniąc. Dlaczego, do cholery jasnej, to wszystko się przytrafiło? Dlaczego nie będzie mogła tego zobaczyć?
"Mam nadzieję, że doczekam się wielu wnucząt."
Próbowałam wziąć głęboki oddech, który pomógłby mi się uspokoić, ale złość zalała całe moje ciało. Wiedziałam, że to nic nie da, że nie znajdę osoby za to odpowiadającej, a nawet jeśli, to nic nie będę mogła w stanie przecież zrobić. To nie wróci życia mojej mamie.
"Ufam, że poradzisz sobie z każdą trudnością, którą los rzuci pod twoje nogi. Wierzę w ciebie."
– Dziękuję, mamo – wyszeptałam. Złość ustała tak nagle, jak się pojawiła.
Mama we mnie wierzyła. Poradzę sobie ze wszystkimi trudnościami. Muszę.


***


Wieczór był ciepły, zbliżała się dwudziesta. Stałam przed swoim domem z walizką u boku, czekając na Michaela, który za chwilę powinien się już zjawić. Pożegnałam się z tatą i Maddie, ale Megan nie zdążyła jeszcze wrócić. Może pojechała do którejś ze swoich koleżanek. Cieszyłam się z tego, bo ten dzień był wyjątkowo rodzinny i mimo że wiedziałam, iż Megan stała się już jej częścią, a z czasem będzie to oficjalne, to nie było to samo. Musiałam ją zaakceptować, ale nikt nie wymagał ode mnie, bym uznała ją za zastępstwo mamy, a dzisiejszy dzień należał do mojej starej, pełnej rodziny sprzed dwóch lat.
Michael zajechał swoim srebrnym cadillac'em i pospiesznie podążyłam w jego kierunku. Przywitał się ze mną dziwnie przygaszony i ruszył, gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi.
 Dostałam od taty płytkę ze zdjęciami i filmikami z dzieciństwa i życzeniami od mamy... Pokażę ci to, jak wrócimy – zaczęłam opowiadać, bo cisza w aucie mnie krępowała – i jeszcze laurkę od Maddie, naprawdę prześliczną. 
 To fajnie, fajnie  wymamrotał w odpowiedzi.  A z jakiej okazji?
 No...  Zatkało mnie. Nie wierzyłam, że zapomniał o moich urodzinach. Może po prostu się zgrywał? – Chyba za świadectwo – palnęłam pierwsze lepsze, co przyszło mi do głowy. 
 Fakt, było naprawdę dobre. Nieźle się uczysz  pochwalił mnie, ale nie okazywał tradycyjnego dla niego entuzjazmu. Miałam wrażenie, że chłopak był w zupełnie innej rzeczywistości, że moje słowa kompletnie do niego nie docierały. Zupełnie jakby coś się stało.
 Coś nie tak?
 Nie, jest spoko  mówiąc to, obdarzył mnie szerokim uśmiechem. Mimo wszystko czułam, że nie mówi mi prawdy, ale nie odezwałam się już więcej. Gdyby chciał, to by mi powiedział. Nie będę na niego naciskać.
Wszyscy zebraliśmy się w przestronnym salonie w domu Michaela niedługo po naszym przyjeździe. Widać było, że każdy miał dobry humor, nawet Dean, który z początku nie był zadowolony z decyzji, okazywał podniecenie.
Planowaliśmy wybrać się dwoma autami, Grace i Brada. Chłopcy chwilę zastanawiali się, jak się porozsadzamy i stanęło na tym, że w aucie Grace będzie prowadzić albo ona, albo Dean i ja razem z Michaelem zabierzemy się z nimi. Kim zaś miała jechać z Bradem, a po połowie odbytej trasy planowaliśmy się jakoś zmieszać. Mama Michaela przygotowywała nam w kuchni kanapki na drogę, kiedy my pakowaliśmy ekwipunek do aut. Niedługo po tym wyjechaliśmy.



***


        Droga strasznie się dłużyła. Mimo towarzystwa przyjaciół, nowej książki do czytania i pełnej playlisty na telefonie, czas mijał niemiłosiernie wolno.
– Kończy się benzyna – zauważył Dean, kiedy migająca lampka na panelu za kierownicą zaświeciła się kolejny raz. Mieliśmy za sobą jakieś trzy godziny jazdy.
– Zadzwoń do Brada, że zjedziemy na najbliższą stację benzynową – poinstruowała go Grace. Po kilku minutach zamajaczył przed nami szyld Spinxa.
Wszyscy wysiedli z samochodów. Grace poszła zatankować, Dean wdał się w rozmowę z Bradem, a do mnie i Michaela podeszła Kim. Miała rozczochrane włosy, co mogło świadczyć o tym, że spała w ostatnim czasie.
– Hej, to zmieniamy się jakoś? – zagadnęła pogodnie.
– Możemy przejść do was – zaproponował Michael, a dziewczyna pokiwała głową w odpowiedzi.
– Ty też jesteś senna, co? – zwróciła się do mnie, uważnie mi się przyglądając. Faktycznie zbierało mi się na sen, zanim zjechaliśmy na postój, więc przytaknęłam rudej. – Ja, gdyby nie głośna muzyka Brada w radiu, dawno bym już chrapała – wyznała.
– W takim razie Brad będzie musiał wyłączyć radio albo nastawić na spokojniejsze piosenki, bo przenosimy się do was, a ja żądam spokoju – oświadczyłam z powagą, lecz długo nie wytrzymałam i na twarz wpełzł mi uśmiech. Mimo senności, z Kim rozmawiało mi się bardzo dobrze; nabierałam przez nią energii, która wręcz biła od tej entuzjastycznej dziewczyny. Pomyśleć, że jeszcze dwa miesiące temu praktycznie nie rozmawiałyśmy.
Wsiadłam do samochodu Brada, gdy Kim poszła do łazienki, a Michael chciał poszukać Deana, żeby poinformować go o zmianach. Założyliśmy, że prawdopodobnie dołączył do Grace i musieli być w sklepie.
– Zmęczona? – zagadnął blondyn, spoglądając w lusterko. Siedział już na miejscu kierowcy, czekając na resztę.
– Trochę, ale bez przesady – odpowiedziałam szczerze, po czym nieumyślnie ziewnęłam.
– Aha, bez przesady. – Brad obdarzył mnie podejrzliwym spojrzeniem, ale go zignorowałam.
– To co, idziemy spać – stwierdzając to, Kim sadowiła się na przednim siedzeniu.
– Jak to? – zapytał blondyn, udając zaskoczenie. Dziewczyna wywróciła oczami.
– Daj spokój, jest późno, a my jesteśmy zmęczone.
– Bez przesady. – Chłopak zacytował moje słowa, upodabniając swój głos do mojego, a potem ziewnął teatralnie. 
Nachyliłam się do przodu i ze śmiechem szturchnęłam go w ramię. Michael wszedł zaraz później, a ja oparłam głowę o jego ramię. Dopiero przymykając oczy, zdałam sobie sprawę z tego, jak zmęczona jestem. Michael objął mnie w pasie i przysunął do siebie.
– Żadnej głośnej muzyki – rozkazałam Bradowi, uprzednio uchylając na chwilę powieki.
– Tak jest! – Przyjaciel zasalutował do lusterka i zawadiacko się uśmiechnął. Usadowiłam się wygodniej, rozluźniłam i pozwoliłam, żeby sen mnie pochłonął.


***


Poczułam, jak auto podskoczyło. To było powodem mojej pobudki. Nie zdążyłam jeszcze dać po sobie poznać, że nie śpię, gdy usłyszałam niski głos tuż nade mną.
– Czemu Juilliard? – Brad nie krył zainteresowania. Ściągnęłam lekko brwi z konsternacji. Juilliard?
– Chcę się rozwijać w kierunku muzyki – wyjaśnił Michael, który prawdopodobnie prowadził samochód, bo słychać go było ciszej niż Brada.
         Postanowiłam nie otwierać oczu, żeby się nie wydało, iż podsłuchiwałam. Z sekundy na sekundę wszystko docierało do mnie szybciej i wyraźniej, a także zdałam sobie sprawę, że leżałam głową na kolanach Brada, a on delikatnie obejmował mnie w pasie. Zapewne dla bezpieczeństwa, bo w takiej pozycji nie byłam zapięta pasami.
– Nowy Jork jest daleko – stwierdził Brad.
– Wiem. – Michael odparł nieco bardziej ponuro, a mój przyjaciel cicho westchnął. Teraz fakty zaczynały do mnie docierać. Juilliard, Nowy Jork, plany Michaela odnośnie jego przyszłość związanej z muzyką...
        Może to wszystko tylko jakiś sen? Przecież niemożliwe, żeby nic nie wspomniał mi o tym, że chciałby się przenieść do Nowego Jorku. Powiedziałby mi. Na pewno.
– Jak myślisz, dostałeś się? – Brad postanowił kontynuować temat. Zastanawiało mnie, czy Kim spała, ale gdyby tak nie było, może odezwałaby się choć słowem.
– Tak – odparł spokojnie Michael. Nie mogłam w to uwierzyć. Jeżeli to nie jest sen, to dlaczego chłopak zataił to przede mną?
– Skąd ta pewność?
– Bo już to wiem. Moja rodzina ma tam pewne znajomości. Z naprawdę dobrych źródeł mama dowiedziała się, jak rozpatrują moje podanie... Podobno jestem bardzo pozytywnie odbierany przez tamtejszą radę pedagogiczną i są zachwyceni moim... talentem. Szczególnie po moim przesłuchaniu sprzed dwóch tygodni. Nieoficjalnie jestem już przyjęty. Stwierdzili to – wyjaśnił głosem wyzutym z emocji. Nie okazywał radości ani podniecenia. – Oficjalnie będzie wtedy, gdy przyślą list z zatwierdzeniem, na razie muszą jeszcze poczekać.
– Czy ona już o tym wie? – Brad odczekał chwilę, zanim zadał to pytanie. Słychać było w jego głosie ostrożność i spokój. Domyślałam się, że mówiąc ona, miał na myśli mnie. W razie gdyby wtedy na mnie patrzył, odesłałam od siebie wszelkie emocje, które mnie ogarnęły w ostatnich kilku minutach, by wyglądać na jak najbardziej pogrążoną we śnie, całkowicie rozluźnioną, bez wyrazu zaskoczenia czy zdezorientowania na twarzy.
– Dlaczego nic jej nie powiedziałeś? – Nie usłyszałam odpowiedzi Michaela, ale dobrze wiedziałam, że musiał w jakiś sposób zaprzeczyć.
– Bo nie. To jeszcze nie czas. Dowie się, jak przyjdzie oficjalna wiadomość, czyli za jakiś miesiąc.
– Nie uważasz, że to trochę nie fair? – Brad czuł się niepewnie w tej rozmowie, mogłam to usłyszeć w jego głosie. Dobierał słowa ostrożnie, żeby nie wzniecić iskry, która zapoczątkowałaby niepotrzebne napięcie, czy kłótnię. Dobrze znałam i Michaela i Brada, więc wiedziałam, że ten pierwszy mógł się łatwo zirytować. – Nie chcę osądzać twoich metod i podejścia, ale skoro jesteś taki pewny, że się dostałeś, to czemu to przed nią ukrywasz? Pewnie wie już o tym cała twoja cała rodzina, ja, prawdopodobnie Dean, a może nawet i Grace. Dlaczego jej nie powiesz?
– Bo nie. I już – odparł oschle Michael, a Brad chyba uświadomił sobie, że to koniec rozmowy na ten temat, bo westchnął tylko ociężale i już nic nie powiedział.
        Zadawałam sobie te same pytania, które na głos wypowiedział mój przyjaciel. Nie rozumiałam zachowania Michaela i nie przychodził mi do głowy żaden racjonalny powód, by zatajał przede mną taką wiadomość. Prawdopodobnie wszyscy z jego najbliższego otoczenia wiedzieli o Juilliardzie. Dlaczego więc, do cholery jasnej, nie powiedział mi?
– Masz szczęście – odezwał się dopiero po dłuższej chwili milczenia Brad. Z powrotem skupiłam się na ich wymianie zdań, a swoje myśli odsunęłam na drugi plan.
– Co? – zapytał zdezorientowany Michael, nie bardzo pewnie wiedząc, o co mogło chodzić chłopakowi. Podzielałam jego zaskoczenie. Czy Bradowi chodziło o dostanie się do tak renomowanej szkoły jak Juilliard? Bo o co innego?
– Ona... – zaczął blondyn wyjątkowo cicho – to wspaniała dziewczyna. Nie chcę, żeby cierpiała. Nie popsuj tego. 
– Przecież wszystko będzie dobrze – odpowiedział Michael, ale w jego tonie głosu wyczułam niepewność, która mnie zmartwiła. – Niczego nie mam zamiaru psuć, a już na pewno nie pozwolę, żeby Tess cierpiała – dodał ciszej i spokojniej.
Brad już więcej się nie odezwał. Nie miałam pojęcia, ile czasu minęło, ale gdy samochód ponownie podskoczył, postanowiłam dać znać, że nie śpię. Najpierw lekko się poruszyłam, a potem moja ręka powędrowała do oczu, żeby je sobie przetrzeć po śnie. Następnie zmierzwiłam nią swoje i tak już rozczochrane włosy. Uniosłam lekko głowę, podnosząc ociężale powieki.
– Brad? Co ty tu robisz? – spytałam zachrypniętym głosem i odchrząknęłam, by chrypka, która często towarzyszy mi po przebudzeniu, zniknęła.
– O, hej – odpowiedział zdziwiony, ale zaraz na twarz wstąpił mu uśmiech. – Michael zaproponował, że trochę poprowadzi, bo ja potrzebuję odpoczynku, więc zamieniliśmy się miejscami – wyjaśnił, gdy ja zmieniałam pozycję z leżącej na siedzącą. Dostrzegłam Kim na przednim siedzeniu, skuloną i pogrążoną w głębokim śnie. Tą to chyba nic nie ruszy.
– Która godzina? – zapytałam, przeciągając się.
– Dochodzi trzecia. Nie przejmuj się i śpij dalej.
– Chcę mi się pić – stwierdziłam bez ogródek, wciąż niezbyt przebudzona. Chrypka nie chciała mnie opuścić.
Przyjaciel wyjął spod nóg torbę z lekkim rozbawieniem na twarzy i wyciągnął z niej butelkę wody niegazowanej, a następnie mi ją wręczył. Podziękowałam z uśmiechem, wzięłam łyk orzeźwiającego napoju, po czym spojrzałam na przyjaciela i nieznacznie wskazałam głową na Michaela. Brad tylko wzruszył ramionami z miną mówiącą "nie mam pojęcia co z nim".
– Ile jeszcze drogi zostało? – skierowałam się z tym pytaniem do kierowcy, lekko nachylając się do przodu. Czułam, że Michael był wciąż spięty rozmową z moim przyjacielem i chyba tylko dlatego nie wyjawiłam, że wiem, co przede mną zataił.
– Niedużo. Ale połóż się spać, bo się tu zanudzisz – odparł, unosząc kącik ust do góry. Wszystko wydawałoby się w porządku, ale to nie był ten sam, przepełniony entuzjazmem Michael. Już w jego samochodzie, kiedy po mnie przyjechał, wiedziałam, że coś było nie tak. Powodem mogła być wiadomość z Juilliarda, tylko nie rozumiałam, dlaczego był taki zdenerwowany tym faktem.
– Ma rację – odparł Brad z pocieszającym uśmiechem, kiedy już opadłam z powrotem na oparcie.
Byłam zła. Nie tylko dlatego że Michael nie wykazywał jakichkolwiek chęci do rozmowy ze mną. Chodziło mi przede wszystkim o to, że tak niemiło zachował się wcześniej w stosunku do Brada oraz o to, że nie powiedział mi o Juilliardzie. Te wakacje miały być wspaniałe, a zaczynają się ujawnieniem zatajonej informacji i napięciem pomiędzy Bradem a Michaelem.
Podkurczyłam nogi i przeniosłam ciężar ciała na zimne drzwi, a głowa spoczęła mi na lodowatej szybie. Mimo że panowało lato, noc była dość chłodna i odczuwałam to na wszystkie możliwe sposoby. Zdziwiłam się, czemu żaden z chłopaków nie włączył ogrzewania, ale dotarło do mnie, że oboje mają na sobie bluzy, a ja jestem w zwykłym, cienkim podkoszulku.
– Chodź, oprzyj się przecież o mnie, bo na tej szybie zamarzniesz – usłyszałam głos Brada. – Możesz znowu położyć się w tej samej pozycji, nie przeszkadzało mi to.
Tobie nie, pomyślałam i kątem oka spojrzałam na Michaela. Wpatrywał się uważnie w drogę, jakby zupełnie wyłączony. Stwierdziłam, że nie będę się niczym przejmować i położyłam głowę na kolanach przyjaciela.
– Gadaliście z Grace albo Deanem? – zapytałam, przymykając oczy.
– Tak, wszystko jest w porządku – odpowiedział Brad. Chciałam jak najszybciej zasnąć i nie zawracać sobie głowy myślami i pytaniami, które mnie dręczyły.



***


        Koło siódmej zatrzymaliśmy się na śniadanie w przydrożnej knajpce. Po pół godziny opuściliśmy lokal, pojedzeni, pobudzeni i gotowi do dalszej drogi. Dowiedziałam się, że nie zostało nam wiele mil do przejechania, więc poczułam dziwną ekscytację. Na moment zapomniałam o tym, że Michael zataił wiadomość o studiach, że pomiędzy nim a Bradem wyrosło nieprzyjemne napięcie, które starali się na próżno zamaskować, albo że wakacje spędzimy nad morzem. Po prostu myślałam o tym, że będę w gronie najlepszych ludzi i że to był główny składnik do udanych wakacji.
– Teraz z nimi? – zapytałam zdziwiona, kiedy Michael podszedł do samochodu Grace. Nie widziałam sensu przesiadki, skoro nie zostało nam wiele drogi.
– Ty jedziesz z Bradem i Kim – odparł mój chłopak, podchodząc do mnie. Byłam lekko zdezorientowana i wkurzona. Czy to dlatego Michael przenosił się do drugiego samochodu, żeby nie musieć dłużej jechać z Bradem? Wydawało mi się to naprawdę dziecinne, szczególnie, że tylko on się przenosił, co jeszcze bardziej utwierdzało mnie w moich podejrzeniach. – Ja dotrzymam towarzystwa Deanowi, bo żalił mi się, że Grace już go strasznie zanudza – wyjaśnił z uśmiechem. Nie był to jeden z tych wymuszonych, ale szczery, łobuzerski, piękny uśmiech Michaela. 
Grace szturchnęła swojego chłopaka z oburzoną miną, a on rzucił Michaelowi oskarżycielskie spojrzenie.
– Dzięki, stary, teraz czeka mnie istne piekło na ziemi – wymamrotał rozgoryczony, ale przytulił do siebie swoją dziewczynę i ucałował ją w czoło, a ta rozluźniła się w jego ramionach.
         – Może nie będzie tak źle, jak myślisz – stwierdził Michael, również przyglądając się tej dwójce. Grace nie potrafiła się długo gniewać na swojego chłopaka. Michael chwycił mnie za rękę. – Do zobaczenia na miejscu.
Po chwili siedziałam z Kim na tylnym siedzeniu w samochodzie Brada i razem przeglądałyśmy różne magazyny, w które zaopatrzyła się na pierwszym postoju. Kupiła również krzyżówki, w razie gdyby komukolwiek z nas zaczęło się nudzić.
        Wciąż nie byłam przekonana co do tego, czy Michael powiedział mi prawdę odnośnie powodu jego przesiadki. Nie mogłam się doczekać, aż będziemy na miejscu i będę mogła siąść z nim na osobności, porozmawiać i wszystko wyjaśnić. Odczuwałam brak jego bliskości bardziej niż bym mogła przypuszczać. Jak na złość, Brad jechał strasznie powoli. Parę razy miałam ochotę mu zwrócić uwagę, ale w końcu odpuszczałam. Widocznie nie chciał się zgubić i musiał dobrze obserwować drogę.
        Rozwiązywałyśmy trzecią z rzędu łamigłówkę, kiedy samochód dość gwałtownie skręcił w prawo i wjechał na żwirowaną drogę.
– To już tu? – zdziwiłam się. Byliśmy na jakimś kompletnym odludziu. – Nie wygląda mi na klimaty morza.
– Jeszcze będziesz zaskoczona, zobaczysz – powiedziała cicho Kim. Nie skupiłam się na tonie jej głosu, bo moją uwagę przykuło otoczenie.
Przejeżdżaliśmy przez gęsty las – z obu stron rozprzestrzeniały się przeróżne drzewa liściaste i iglaste. Przed sobą dostrzegłam jakiś punkt, jakby końcówkę drogi, prawdopodobnie metę naszej podróży, gdy nagle przed oczami ujrzałam ciemność.
– Co jest?! – krzyknęłam zdziwiona i zaczęłam się wiercić. Nic nie widziałam.
– Siedź cicho – rozkazała mi Kim z nutą rozbawienia w głosie. Próbowałam ściągnąć opaskę z oczu, ale rudowłosa porządnie ją chroniła.
        – Tess, nie świruj – usłyszałam Brada z przedniego siedzenia. Jak miałam nie świrować, skoro nic nie widziałam, a cała sytuacja porządnie mi śmierdziała. Nienawidziłam niespodzianek, szczególnie o takim większym rozmachu.
         Po krótkiej chwili samochód się zatrzymał, a drzwi auta się otworzyły i ktoś złapał mnie za dłoń, pomagając mi wyjść. Ledwo dotknęłam stopami podłoża, już wisiałam w powietrzu.
        – Hej! – oburzyłam się.
Któryś z chłopaków przerzucił mnie przez plecy, a moje dłonie zwisały na jego plecach. Poczułam czyjąś rękę niedużo poniżej tyłka i pisnęłam zniesmaczona.
– Tess. – Michael zwrócił się do mnie pogodnie. A więc to on mnie trzymał, mogłam się tego spodziewać.
– Nienawidzę niespodzianek. Mówiłam ci. Pamiętasz, jak skończył się ostatni taki wybryk? – palnęłam i trochę tego pożałowałam, bo chłopak spiął mięśnie, a do mnie wróciły wspomnienia. Na szczęście nie przyjęłam ich aż tak źle, więc napięcie jak szybko się pojawiło, tak szybko zniknęło.
– Ta nie będzie podobna do tamtej. Obiecuję.
– Puść mnie, debilu! – krzyknęłam, ale on tylko się zaśmiał. Byłam rozdrażniona i zdezorientowana, a on bardzo dobrze o tym wiedział i napawał się tym.
– Nie zaczynaj ze mną, bo się rozmyślę – zagroził mi.
Słyszałam podniecone szepty reszty paczki, ale nie mogłam nic ujrzeć, bo jakaś opaska przesłaniała mi oczy. Wiedziałam, że jeżeli choćby poruszyłabym dłonią w kierunku twarzy, ktoś znalazłby się przy mnie i uniemożliwiłby mi zdjęcie opaski.
Chłopak przeszedł jeszcze kilka kroków i delikatnie postawił mnie na ziemię. Poczułam jego miętowy oddech na swojej twarzy.
– Niespodzianka – szepnął mi do ucha, po czym jednym lekkim, zwinnym ruchem ściągnął mi opaskę.



***

Wiem, że znowu jestem ta zła, bo skończyłam rozdział w takim momencie. Domyślacie się, co to za niespodzianka? Szczerze powiedziawszy wątpię w to, ale jakbyście się dłużej nad tym zastanowili, to kto wie... :D Osobiście nie jestem zadowolona z części podróży (nawiasem mówiąc wiem, że dostanie się do Juilliarda zapewne wygląda zupełnie inaczej i jest bardziej skomplikowane niż tutaj, ale nie chciałam się zagłębiać w takie szczegóły w opowiadaniu. Czasami można nagiąć trochę prawdę, racja?) ale za to podoba mi się pomysł z prezentem urodzinowym dla Tess od taty. Co o tym myślicie?
Mam mieszane odczucia co do końcówki, ale poza tym jestem całkiem zadowolona. Mam nadzieję, że nie był za długi. Chciałam też poinformować, że wyjeżdżam na wakacje (Bułgario, nadchodzę, hehe!) i wracam 13.08, także przez ten czas nic nowego nie opublikuję. Chyba że znajdę chwilę w tym tygodniu i dopracuję gotową dwunastkę, a publikację ustawię automatycznie, kto wie.
Do następnego!

20 komentarzy:

  1. Pierwsza!
    Mój komentarz do tego rozdziału możesz znaleźć pod porzednim rozdziełem. Dlaczego? Bo taka ze mnie kretynka, że nie zauważywałam,że pisze nie pod tym co trzeba. A więc jutro to przeniose tutaj. A musiał to napisać aby przypadkiem ktoś nie zajął mi miejscówy xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nosz chyba cię porąbało dziewczyno. Ty naprawdę chcesz zginąć i to jeszcze w tak młodym wieku. W tym momencie wyznaczyłaś sobie wyrok śmierci. Giń!!

      A teraz na poważnie. Tak, zdecydowanie jesteś ta zła. Och ja ja ciebie nienawidzę za to co co ze mną robisz!! Ach!
      Popłakałam się :( Naprawdę. Jak nigdy nie płaczę na ogół przy takich opowiadaniach tak teraz ryczałam jak cholera. Tak strasznie mi się przykro zrobiło, że nawet nie wyobrażasz sobie.
      Michael.. taak. ewidentnie mam do niego mieszane uczucia. Tak mega mnie wkurzył z tą szkoła Juliard czy jak się pisze to gówno. Tak, wiem. Nie jest to żadne gówno. Ale przez to w ich związku zaczną się problemy, więc pozwolisz, że nazwę tą szkołę gównem? Świetnie. Ciesze się, że się zgadasz ;)
      Za cholerę nie mogę pojąć dlaczego nie chce jej powiedzieć. No logiczne jest, ze to zrobi. Musi. No ale kurde dlaczego się tak zachowuje. Teraz naprawdę stracił wiele w moich oczach. Miałam go za fajnego gościa. Wiem, że nie wiem ( śmiesznie to brzmi xd ) co nim kieruje, że nic jej nie mówi. Ale naprawdę nie mogę tego zrozumieć. Ułatw mi to proszę przy najbliższym rozdziale ;)
      A teraz przejdźmy do NIESPODZIANKI!!! Boże, to naprawdę było cudowne!! Ale po mimo, że kocham cię Michael'u i słodko teraz się zachowałeś to i tak dalej jesteś u mnie na minusie.. tak, mi również jest przykro. Nie mam żadnego pojęcia co to może być... może jednak pojechali w góry, a nie nad morze.. Naprawdę nie mam bladego pojęcia.

      A zapomniałam dodać, jak bardzo cię nienawidzę. Chociaż wróć. Chyba już o tym wspomniałam. To nie ma znaczenia. Mogę powtórzyć. NIENAWIDZĘ CIĘ.
      Dlaczego to robisz, hm? Rozumiem, wakacje, wyjazdy itd. Ale wtedy nie kończy się w takim momencie. Ty chcesz chyba zwisnąć na palu. No na bank tego chcesz. Och, ja nie wytrzymam. Błagam cię z całego serca, żebyś ukończyła tą dwunastkę i jak najszybciej ją dodało. No błagam Cię, no !
      Ach.
      Dobra. To tyle. Duużo weny, żebyś mogła ukończyć tą dwunastkę :*
      PS. Hahahaahahahab tak to jest złowieszczy śmiech. Miałam racje. Ma dla niej niespodziankę? Haahahahahah mądra ja!

      Usuń
  2. Tato Tess pozytywnie zaskoczył mnie w tym rozdziale, naprawdę. Mimo, ze jest trochę wycofany i ma naprawdę ogromny problem z okazywaniem uczuć, to naprawdę interesuję się swoją rodziną. A prezent, który podarował Tess... Wow, naprawdę, jestem pod wrażeniem. Ogromnym. Myślałam, że to będzie jakaś bransoletka, czy cokolwiek, ale nie, że coś tak liczącego się dla Tess.
    Michael mnie wkurzył z zatajeniem prawdy o szkole przed Tess. Tak, świetnie, że się dostał(chyba), ale to nie znaczy, że ma to przed nią ukrywać. Zresztą, dlaczego miałby? To dobrze, że będzie spełniał marzenia. Podróż szybka, szkoda, że bez żadnych akcji :D Końcówka zaskakująca... Gdybym była Tess to liczyłabym na to, że moją niespodzianką będzie wyjazd w góry, a nie nad morze XDDD Szczerze, kocham łazić po górach, nie ma chyba nic piękniejszego... Ah, miłych wakacji, kochana, opalenizny, bułgarów, kolorowych drinków :D Odpoczywaj!

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobał mi się pomysł z tym prezentem od rodziców *.* Sama chciałabym taki dostać, ale raz- moje kolejne urodziny to będą już te 20-ste (boże, jaka ja jestem stara... jedną nogą w grobie!), a dwa- moje zdjęcia z dzieciństwa podchodzą pod patologie xd Serio, mój tata, ma niesamowite poczucie humoru, tak jak moi wujkowie i w sumie to cała reszta szalonej rodzinki, co widać właśnie na zdjęciach kilkumiesięcznej, małej, bezbronnej Karolinki otoczonej przez... NICH xd Reasumując, ten filmik by nie wyszedł xd
    Niemniej jednak to, jak opisałaś wszystkie emocje, bardzo mnie wzruszyło. Gratuluje pomysłu ! :D
    Co do Michaela i jego studiów... No zaskoczyłaś mnie :) Jestem ciekawa jak rozwiążą tą sytuację i dlaczego chłopak nie powiedział tego od razu Tess no i jaka będzie jej reakcja, kiedy usłyszy wszystko bezpośrednio z jego ust.
    Baaardzo zastanawua mnie też co to za niespodzianka, bo nie mam pojęcia jednak co to może być :D Mam nadzieję, że dziewczyna się ucieszy!

    Życzę udanych wakacji i wracaj cała i zdrowa, opalona (już Ci zazdroszczę) z nowym rozdziałem :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka ;)
    Prezent od taty Tess był świetny - chociaż w pewnym sensie tym nagraniem trafił w czuły punkt głównej bohaterki. Nie mam mu tego za złe - w końcu nie mógł wiedzieć, że jego żona nie doczeka się tego, o czym wspominała w nagraniu?
    Według mnie nie jest tak źle, jak uważasz. Dobrze, że zakończyłaś w takim momencie, a nie innym - w końcu Twoim zadaniem jest zaciekawić czytelnika :) Wakacje się Tobie należą, także życzę udanego wypoczynku.
    Pozdrawiam i ściskam mocno, buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kierując się twoimi instrukcjami niżej wyrażam pozytywną opinię :)
    Wczoraj na ciebie wpadłam i przeczytałam wszystkie rozdziały. Opowiadanie bardzo mi się podoba. Michael <3 uwielbiam go!
    I jeszcze Brad...świetny przyjaciel, ale podejrzewam, że on co czuje doTess.
    Ciekawe co zaplanowili dla niej na urodziny. Czuję, że będzie grubo :D
    Kiedy next?
    Pozdrawiam, a w wolnym czasie zapraszam do siebie :)
    www.odszukacprzeznaczenie.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Nudno się zaczęło robić, tak nawet trochę melodramatycznie - osiemnastka, o której nie pamięta Michael, wcześniej rysunek z "Mama", wspomnienia z dzieciństwa, gdy ta mama jeszcze żył, no i wyjazd na studia, o którym chłopak nawet nie poinformował Tess. Moim zdaniem jeśli naprawdę myślą o sobie poważnie, to powinni podjąć tę decyzję wspólnie, a nie... on sam tak chce i tak zrobi, a jej zdanie ma w dupie - wybacz, ale tak to z mojej strony wygląda.
    Co do nudy to wiadomo, że i takie rozdziały się zdarzają, bo muszą. W końcu nie wszystko może być taki zaskakujące, sensacyjne, itd, no ale w przypadku twojego bloga to już chyba drugi czy trzeci taki rozdział i zaczynam wątpić czy ty w ogóle masz plan na tę opowieść. Masz plan wydarzeń? Nie wszystkich, ale tych najważniejszych? Taki od początku do końca? Bardzo bym nie chciał byś przerwała w połowie, bo wiesz... ja jak już się w coś wkręcę i coś czytam, to chciałbym mieć możliwość poznać zakończenie.
    Pozdrawiam i wybacz, że tak krótko, ale nie za bardzo jest co więcej napisać, bo w rozdziale niewiele się działo - ot opis nudnej podróży młodzieży, którzy jadą na wakacje. Mogę cię pochwalić za opisy emocji i uczuć głównej bohaterki, gdy wspomina rodzicielkę. A co tyczy się niespodzianki, to nie zdziwiłby mnie własny samochód (bloggerki często tworzą takie cóś, czego tu bym zobaczyć nie chciał), imprezka (ale to chyba zbyt oklepane), szczeniaczek (psa już ma), karuzela (z jednej by wypadła więc też odpada), zaręczyny - to chyba jedyne prawdopodobne co przychodzi mi do głowy, właśnie zaręczyny, ewentualnie ślub, bo przecież są już pełnoletni, prawda? Co prawda gdyby się pobrali byłoby to mega zaskakujące, ale nie niemożliwe w normalnym życiu.
    PS. Teraz ja poczeka aż ty zawitasz do mnie.
    PS2. Życzę udanego wyjazdu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział jest przecudowny!
    Filmik od rodziców był taki... wzruszający. To dobrze, że dzięki słowom mamy Tess wzięła się w garść.
    Gdybym mogła, to podeszłabym do Michaela i siłą kazała mu powiedzieć Tess o swoich planach. Trochę mi jej żal, że dowiedziała się w taki sposób, i jeszcze usłyszała, że na razie w ogóle miała nie wiedzieć. Ale spodziewam się dobrego wyjaśnienia. ;)
    Oczywiście ciekawi mnie, jaką to niespodziankę przygotowali przyjaciele dla Tess :)

    Pozdrawiam i życzę dużo weny! :*
    A w przyszłym tygodniu, gdy wrócę z wakacji na wsi, zaproszę Cię na rozdział na którymś z moich blogów. ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Dodasz dzisiaj rozdział??? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety byłem zmuszony przeprowadzić selekcje i na pierwszym miejscu postawić blogi swoich czytelników (czyli osób, które czytają któreś z moich opowiadań).
    Oczywiście cały czas Ciebie oczekuje, tak więc kiedy ty tylko zajrzysz do mnie, to i ja powrócę do Ciebie.
    Proszę mi wybaczyć iż podjąłem taką decyzję i tak drastyczne środki wprowadziłem, ale po prostu chcę się skoncentrować i zaangażować w czytanie opowiadań tych bloggerów, którzy odwdzięczą się mi tym samym. Nie mogę ich spychać na dalszy plan i zamiast poświęcać swój czas im, to czytać innych, gdyż to wydaje się być nieuczciwe (to tak jakbym dawał do zrozumienia swoim czytelnikom, że są dla mnie nieważni, a ważniejsi są Ci którzy nawet do mnie nie zajrzeli, czy skomentowali jedynie prolog lub kilka pierwszych rozdziałów).
    Oczywiście nie wymagam od swoich czytelników by byli na bieżąco z moimi opowiadaniami czy też którąś z powieści, bo wiadomo, że każdy ma też swoje zajęcia i prywatne życie. Jednak jeśli ktoś się u mnie nie pokazał przez ponad 60 dni, to mówi samo za siebie, że raczej już nie zajrzy albo nie powróci.
    Pozdrawiam i wybacz, że umieszczam taką informacje pod ostatnim postem, ale nie za bardzo wiedziałem gdzie mam ją zamieścić.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej! Przepraszam, że dopiero teraz. :3 Ale już jestem, nie zapomniałam o Tobie :D
    Bardzo wzruszył mnie ten filmik od rodziców i to, co powiedziała mama Tess do niej. Świetny pomysł na prezent na osiemnastkę. Niecodzienny i pewnie za często się niezdarzający 'w realu', ale świetny. Szkoda, że w międzyczasie u Tess wyniknęły jeszcze inne 'okoliczności'. Ale słowa jej mamy są i tak aktualne i na pewno były dla niej nie tylko fajną pamiątką, ale też przede wszystkim ważną wskazówką na dorosłe życie.
    Trochę dziwi mnie postawa Michaela. Jeśli myśli o Tess poważnie, to nie powinien podejmować takiej decyzji sam, nie mówiąc jej o tym nawet słowa. Cóż, nie podoba mi się to - nie tylko u Michaela, ale ogólnie, w życiu. Powinien się zdecydować, a nie.. Ale wiadomo, to już taka moja dygresja 'o życiu', nie wpływa to na ocenę rozdziału. ;) Ciekawa jestem natomiast, czy i jak jej to wyjaśni i w ogóle jak dalej potoczy się ich relacja. No i wiadomo - na czym będzie polegać ta niespodzianka. Czytając o niej, miałam trochę takie deja vu, ale no, zobaczymy :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie, pojawił się już trzeci rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej :)
    Chcesz, aby twój blog został zrecenzowany? Odwiedź http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/ i złóż zamówienie (oczywiście zgodne z regulaminem).

    Ze swojej strony oferuję szczerą i obiektywną opinię. Doskonale wiem, ile trudu wkłada się w stworzenie opowiadania, dlatego chcę, aby moje recenzje pomagały, a nie podcinały skrzydła.

    Zapraszam, Caroline.

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdzie ten 12 rozdział???

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej;) Po raz kolejny powiadamiasz mnie o swoich rozdziałach, więc weszłam i przeczytałam, ale od razu mówię, że raczej nie znajdziesz mojego komentarza przy następnym. Historia mi się podoba, może nawet będę czytać, ale na komentowanie nie mam zupełnie czasu. Dlatego poświęcam go tylko na blogi, które są zainteresowane też moim blogiem. Zresztą z Twojego komentarza u mnie wynikało, że zdajesz sobie z tego sprawę ;)
    Jak już tu jestem to powiem co myślę;D Bardzo podobał mi się pomysł z tym prezentem dla Tess. Nie dziwię się, że była wzruszna, bo chyba każdy by był. Nie rozumiem zachowania jej chłopaka i tego, że nie potrafi powiedzieć jej prawdy. W związku to podstawa i zarobił u mnie dużego minusa. Nawet ta późniejsza niespodzianka mnie to niego za bardzo nie przekonała. Może po prostu się uprzedziłam do niego? Bo nie darzę go zbytnią sympatią, ale sama nie wiem czemu:D Zdecydowanie bardziej podoba mi się Brad! :D

    Pozdrawiam ;*
    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam od nowa;) Mam tylko prolog, nie trzeba nic nadrabiać, więc jeśli miałabyś ochotę to zapraszam ;)

      Usuń
  14. Na początku wypiszę kilka drobnych błędów, które wychwyciłam. Nie jest ich wiele, ponieważ nie wszystko jestem w stanie zauważyć. Pozwól, że zacznę od ostatniego fragmentu. Tak jest mi po prostu łatwiej. :)
    1. "Po pół godziny opuściliśmy lokal, pojedzeni, pobudzeni i gotowi do dalszej drogi." - Rozumiem, że takie słowo jak "pojeść" istnieje, ale zdecydowanie lepiej brzmi "najedzeni". To, oczywiście, moja subiektywna ocena i kwestia Twojego stylu. Tylko jako czytelniczka uczuliłam się na to słowo w tym zdaniu.
    2. "Słyszałam podniecone szepty reszty paczki, ale nie mogłam nic ujrzeć, bo jakaś opaska przesłaniała mi oczy. Wiedziałam, że jeżeli choćby poruszyłabym dłonią w kierunku twarzy, ktoś znalazłby się przy mnie i uniemożliwiłby mi zdjęcie opaski.
    Chłopak przeszedł jeszcze kilka kroków i delikatnie postawił mnie na ziemię. Poczułam jego miętowy oddech na swojej twarzy.
    – Niespodzianka – szepnął mi do ucha, po czym jednym lekkim, zwinnym ruchem ściągnął mi opaskę." - Musiałam skopiować tak duży fragment. ;p Jak zwykle zapewne zabraknie mi miejsca na komentarz. Chodzi mi o powtórzenie słowa "opaska". Zbyt często w tak krótkim fragmencie. Zawsze można zmienić zdanie tak, by wyeliminować z niego pewne wyrazy. I ten zwrot "jakaś opaska". Dlaczego "jakaś"? Dziwnie to brzmi w sytuacji, gdy wcześniej narratorka już o niej wspominała.
    3. "Dobierał słowa ostrożnie, żeby nie wzniecić iskry, która zapoczątkowałaby niepotrzebne napięcie, czy kłótnię." - Niepotrzebny przecinek przed "czy".
    4. W przedostatnim fragmencie, w scenie z wodą, powtórzenie wyrazu "przyjaciel".

    Błędów naprawdę jest niewiele. Może jeszcze kilka, ale są równie drobne jak te. Poza tym, słownictwo masz całkiem bogate. Tylko ten rozdział wydawał się ciągnąć. W zasadzie pewne sceny niewiele wnosiły i mogłyby być pominięte, bo przez nie rozdział stał się zbyt ciężki.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałabym! Michael mnie denerwuje. Co za niedojrzałe zachowanie! Powiedzieć wszystkim, tylko nie swojej własnej dziewczynie? Albo coś się za tym kryje, albo jest zwykłym egoistycznym draniem. Swoją drogą podziwiam Tess. Na jej miejscu nie zdołałabym udawać, że tego nie słyszałam. Cierpliwa dziewczyna. :)

      Usuń
  15. Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  16. Dwa słowa: Uzależniłam się. Ciekawe, co to za niespodzianka. Cholernie mnie, to zaciekawiło, bo jego ostatnia niespodzianka nie skończyła się najlepiej. AAAAA BRAD, CZEMU WSZYSTKIM POWIEDZIAŁEŚ O JULLIARDZIE (?), TYLKO NIE JEJ?!?!? Czekam na następny. Weny!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za błąd. Chodziło mi o Michaela:((

      Usuń

Wpadłeś/aś na bloga? Przeczytałeś/aś jakiś rozdział? Skomentuj, wyrażając przy tym opinię pozytywną lub negatywną – każda sprawia, że mobilizuję się do dalszej pracy nad opowiadaniem i moim stylem. Naprawdę cieszy świadomość, że ktoś czyta i zostawia po sobie ślad. Nie kryjcie się, to wiele dla mnie znaczy! :)

Mrs. Punk