Obudziłam się tego dnia tym razem już w swojej sypialni. Zegarek wskazywał punkt siódmą. Wciąż nie mogłam uwierzyć w sobotnie i niedzielne wydarzenia. Nie byłam tylko pewna, czy aby na pewno dobrze postąpiłam.
Połowę wczorajszego dnia przesiedziałam u Grace, a potem dziewczyna odwiozła mnie do domu. To niewiarygodne, jak blisko mnie mieszkała moja przyjaciółka, biorąc pod uwagę fakt, że miasteczko wcale nie było takie małe. Zaproponowałam dziewczynie, że mogłybyśmy się przejść, ale ta nalegała na użycie swojego auta.
– Muszę korzystać, dopóki rodzice płacą za paliwo, Tess!
– Muszę korzystać, dopóki rodzice płacą za paliwo, Tess!
Wieczorem czytałam książkę, powtarzałam sobie materiał do sprawdzianu z chemii i odrobiłam parę zadań domowych na poniedziałek. Tak minęła mi cała niedziela.
Kiedy już spakowałam książki na dzisiejsze zajęcia, zeszłam na dół. Jedząc śniadanie, myślami wracałam do zdarzeń z minionego weekendu, dokładnie przypominając sobie chwile spędzone z Michaelem.
– Jesteś strasznie rozkojarzona – zauważył tato, odrywając wzrok od porannej gazety. – Byłaś tak zajęta wczoraj, że nawet nie miałem okazji spytać, jak bawiłaś się w sobotę. – Widocznie postanowił zacząć rozmowę, co nie było do niego podobne. Zazwyczaj skupiał się tylko na artykułach i kawie z ekspresu.
– Świetnie się bawiłam – odparłam od razu. – Zespół dał niezły koncert, tylko hot dogi były niesmaczne.
– A byłyście na jakichś karuzelach? – zapytał zaciekawiony.
Na samą myśl o tych urządzeniach i nieprzyjemnym wspomnieniu z soboty przeszły mnie ciarki po plecach. Przemyślałam wczoraj, co odpowiedzieć tacie czy Megan, gdyby zapytali o szczegóły wyjazdu. Zadecydowałam, że nie wspomnę nikomu o niedoszłym wypadku.
– Tak, tak. Grace nie mogłaby ominąć takiej atrakcji. Ja natomiast po jednej miałam dość, karuzele nie są dla mnie – odparłam, a głos mi zadrżał. Jednak ojciec, nie zwracając na to uwagi, skinął tylko głową i wrócił do czytania. Dokończyłam śniadanie w milczeniu i pospiesznie włożyłam talerz do zmywarki. Wyjęłam z lodówki butelkę soku pomarańczowego i pożegnałam się z tatą.
Powietrze było dzisiaj niewiarygodnie czyste, a wiaterek, który od czasu do czasu dawał o sobie znać, był ciepły i lekki. Stwierdziłam, że słońce grzeje wystarczająco mocno, by nie zakładać kurtki - zamiast tego przewiesiłam ją przez rękę. Minęło parę minut, nim Grace podjechała pode mnie swoim samochodem. Od razu do niego wsiadłam.
– Hej – przywitała się ze mną, jednak dziwnie przygaszona, co nie było do niej podobne.
– Cześć – odpowiedziałam przyjaźnie, lecz dziewczyna nie odezwała się do mnie już przez całą drogę do szkoły.
Coś było nie tak.
– No dobra. – Gdy zaparkowałyśmy pod budynkiem, podjęłam temat. – Gadaj, co się stało, Grace.
– Nic się nie stało – burknęła i wysiadła prędko z auta, zostawiając mnie samą. Gryzło mnie, co mogło spowodować takie zachowanie u przyjaciółki.
Dziewczyna była cicho przez całą matematykę, chemię i angielski. Widziałam, że niezbyt dobrze szło jej na sprawdzianie, ale nie zwróciła się do mnie z prośbą o pomoc. Następne było wychowanie fizyczne. I tu Grace się nie uśmiechała, nawet wtedy, kiedy jakaś dziewczyna stanęła Sam na nodze. Była czymś przybita - czułam to. Pomyślałam, że na pewno potrzebuje się wygadać. Zagadnęłam ją więc podczas długiej przerwy na stołówce, kiedy ta w ciszy jadła jabłko, wpatrując się w dal nieobecnym wzrokiem.
– Słuchaj, co się dzieje? – spytałam ostrożnie.
– Nie chce mi się o tym gadać – odfuknęła niemiło.
– Do cholery jasnej, Grace. Jeżeli masz zamiar być taka przez resztę dnia i nie wiadomo jak długo jeszcze, to sobie idę, bo naprawdę tego nie zniosę.
Blondynka milczała, stukając palcami o blat stołu. Widocznie ani trochę nie ruszyła ją moja groźba. Może dlatego że dobrze wiedziała, iż nie odpuszczę.
– Ej, jestem twoją przyjaciółką, chcę wiedzieć co cię trapi i ci pomóc. Nie lubię, jak jesteś smutna. – Spróbowałam jeszcze raz, podejmując inną taktykę.
– Okej… – Przyjaciółka w końcu ustąpiła. – Nie gadałyśmy o tym, co robiłam potem. No wiesz, jak odeszłaś z Michaelem w Middland – zaczęła niepewnie. Słuchałam jej z uwagą. – Poszliśmy we trójkę na koncert, a po drodze Dean zaproponował, że postawi mi piwo. Ciężko było mi odmówić, rozumiesz, jak on na mnie działa. A wiesz też, że mam słabą głowę i po takich trzech dużych piwach mogę zachowywać się trochę dziwnie… Dobra, przejdę do sedna. Gdy wracaliśmy, to go pocałowałam. – Przerwała na chwilę, żeby zobaczyć moją reakcję. Widząc, że oczekiwałam ciągu dalszego, wróciła do opowiadania. – Nie wiem dlaczego, ale mnie poniosło. Na szczęście on odwzajemnił pocałunek, a następnie się uśmiechnął. Wszystko było dobrze, nawet rozmawiałam z nim przez telefon w niedziele rano i czułam się niesamowicie szczęśliwa... Ale gdy zadzwoniłam do niego pod wieczór, odpowiadał krótko i jakby z niechęcią. Powiedziałam, że nie chcę mu przeszkadzać, a ten, zgadnij, co odpowiedział.
– Nie przeszkadzasz mi? – strzeliłam z niepewną miną. Grace pokręciła głową.
– Ok. Po prostu głupie, krótkie ok. – Dziewczyna ukryła twarz w dłoniach. – Był taki nieczuły – mówiła dalej. – Odpowiedziałam “aha” i się rozłączyłam. Myślałam, że napisze mi jakiegoś SMSa, cokolwiek… Nie odezwał się. Strasznie mnie to zdołowało. Przepraszam, że tak się zachowywałam. Miałam nadzieję, że w szkole się coś zmieni, ale jeszcze go nie widziałam. Naprawdę poczułam się urażona. – Usłyszałam, jak nagle załamał się jej głos, a na blat spadły wielkie krople. Łzy. Obeszłam stolik dookoła, siadając koło niej.
– Hej, nie płacz. – Przytuliłam przyjaciółkę do siebie. – Nie wiesz, co mogło się stać przez ten czas, kiedy nie miałaś z nim kontaktu. Chodź do łazienki, umyjesz się i poprawisz makijaż. Weź się w garść, wszystko się ułoży, jak się z nim spotkasz i pogadasz.
Pomogłam Grace wstać i udałyśmy się do łazienki szybkim krokiem, żeby nie zwracać na siebie zbyt dużej uwagi innych uczniów.
Pomogłam Grace wstać i udałyśmy się do łazienki szybkim krokiem, żeby nie zwracać na siebie zbyt dużej uwagi innych uczniów.
***
– Jak ja wyglądam! – Przeraziła się, gdy zobaczyła swoje odbicie w lustrze w szkolnej toalecie. – Muszę się ogarnąć – mówiąc to, rozejrzała się po łazience. – Kurczę, moja torebka! Musiałam zostawić ją na stołówce.
– Przyniosę ci, a ty zostań tu i się umyj! – Uśmiechnęłam się do niej, a następnie wyszłam.
Zostało jeszcze jakieś dziesięć minut przerwy. Osób na stołówce było bardzo dużo, ale zauważyłam tę jedną, w tym momencie bardzo ważną i potrzebną. Dean siedział z kolegami przy okrągłym stoliku, podśmiewając się z poczynań kucharki. Spojrzałam w tamtą stronę.
Kobieta była już nieźle rozzłoszczona, bo jakiś pierwszoklasista nie mógł się zdecydować, co woli, a ona stała jak głupia z łyżką, czekając, by mu nałożyć. Gdy już myślała, że wybrał, ten nagle zmieniał zdanie i chochelka wędrowała w drugą stronę. Po chwili odwróciłam wzrok od tej sytuacji i zaczęłam machać Deanowi, żeby mnie dostrzegł. Nie musiałam długo czekać, bo dość dobrze było mnie widać - stałam w końcu na szczycie schodów. Chłopak spojrzał na mnie pytająco, a ja zachęciłam go gestem, żeby podszedł.
Wstał, udając się w moją stronę. Ruszyłam w dół trochę szybciej, bo wiedziałam, że muszę jeszcze zabrać torebkę przyjaciółki. Spotkaliśmy się obok stolika, przy którym wcześniej siedziałam z przyjaciółką. Leżał na nim ogryzek po jabłku Grace, który zgarnęłam, żeby w drodze powrotnej wrzucić do kosza.
– Co jest? – zapytał Dean, lekko zdziwionym tonem.
– Nie wiesz, co z Grace? – odpowiedziałam mu pytaniem. – Jest jakaś przygnębiona.
– Przygnębiona? Czemu? – Widać było, że go to w jakiś sposób poruszyło.
Pokiwałam głową.
– Opowiedziała mi o tym, że cię pocałowała. I o tym, jak ją zbywałeś przy wieczornej rozmowie w niedziele – oznajmiłam mu, nie owijając w bawełnę.
– Ja ją zbywałem? Wcale nie! Po prostu… – zaczął się tłumaczyć. – Ech, cholera. Gdzie ona jest?
– W łazience. Kazałam jej się umyć, ale pewnie dalej…
Przerwałam, bo chłopak momentalnie pobiegł w stronę szkolnych toalet, prawie potykając się na schodach. Pospiesznie udałam się za nim. Zdążyłam zobaczyć, jak wchodzi do damskiej - jak dobrze, że żadnej nauczycielki ani nauczyciela przy tym nie było. Weszłam do środka i ujrzałam przyjaciółkę chowającą twarz w dłoniach i przejętego chłopaka, który ją do siebie tulił.
– Hej, przepraszam, słyszysz? Nie chciałem być taki oschły, wybacz mi. Po prostu pokłóciłem się z kimś i nie byłem w humorze, naprawdę przepraszam. Ej, spójrz na mnie, Grace… – mówiąc to, wziął ręce od jej twarzy i ujął ją w swoje dłonie. – Nie płacz, proszę cię. – Dziewczyna przyległa do niego, ocierając twarz.
Jest bardzo wrażliwa, pomyślałam, przyglądając się reakcji Grace na pojawienie się Deana. Stwierdziłam, że nie będę im przeszkadzać i udam się pod salę numer czterdzieści, w której miałam mieć geografię.
– Myślałam, że się obraziłeś o ten pocałunek, czy coś…
– Niby dlaczego? Sam chciałem to zrobić, ale nie byłem na tyle odważny. – Usłyszałam jeszcze skrawki rozmowy, zanim zdążyłam zamknąć drzwi.
***
– Jak zgadniesz kto to, masz gwarantowaną kolację dziś wieczorem. – Poczułam czyjeś dłonie przesłaniające mi oczy. Byłam tak zajęta czytaniem ostatniego tematu, że nie zauważyłam, iż ktoś się zbliżał. Uśmiechnęłam się, bo rozpoznałam ten głos.
– Michael? – odparłam uradowana, ale i lekko zdziwiona, po czym odwróciłam głowę.
– Co tam? – zagadnął z uśmiechem, a po moim ciele rozpłynęło się przyjemne ciepło. W głębi duszy zakładałam, że weekendowe wydarzenia to tylko wymysł mojej wyobraźni, ale teraz namacalnie mogłam się przekonać, że były realne.
– Dobrze. Uczę się – odpowiedziałam, lekko się przy tym krzywiąc.
– Nie przeszkadzać? – spytał i nim zdążyłam odpowiedzieć, sam to zrobił. - Chyba tak...
– Nie przeszkadzasz! – oznajmiłam, ściągając go za koszulkę w dół, bo już prostował nogi (do tej pory kucał przy mnie). Uśmiechnął się szeroko, marszcząc przy tym śmiesznie czoło.
Rozglądnęłam się dookoła. Kilka głów było zwróconych w naszą stronę. Szybko przeniosłam spojrzenie na Michaela, nie chcąc sobie tym zawracać głowy. Chłopak spytał:
– Pamiętasz o dziś, prawda?
– A co takiego miało być dzisiaj? – Udałam zdziwienie. – Ano tak, ja zmywam naczynia w domu... Dzięki, gdyby nie ty całkowicie bym o tym zapomniała... –zażartowałam, a on roześmiał się tak, że i z mojego gardła wydobył się cichy chichot.
– Głupek z ciebie. – Zmarszczył nos i pokręcił głową.
– O osiemnastej pod moim domem. Oczywiście, że pamiętam! To z ciebie jest głupek... Jak mogłeś w ogóle pomyśleć, że zapomniałam? – Naburmuszyłam się teatralnie. W odpowiedzi znowu się zaśmiał i pocałował mnie w czoło.
Świetnie, teraz już na pewno wszyscy się na nas gapią.
– Wiesz, że każdy się tu patrzy? – spytałam szeptem. Michael rozejrzał się dookoła i zrobił zdumioną minę.
– Ja nic nie widzę – stwierdził również szeptem, przekrzywiając głowę. – Powinnaś być bardziej skromna. Nie zawsze będziesz w centrum uwagi.
– Hej, nie bierz mnie za Sam! – obruszyłam się, śmiejąc się do niego. –Właśnie, rozmawiałeś z nią?
– Tak, na poprzedniej przerwie – odparł, wywracając oczami. – Nie przejmuj się. Wyjaśniłem jej, najdelikatniej jak mogłem, że nie jest jedną dziewczyną na świecie.
Kąciki ust lekko uniosły mi się do góry, mimo że wiedziałam, iż dziewczyna na pewno mi nie odpuści. Rozległ się dzwonek i Michael wstał.
– Idę na lekcję. Bądź gotowa punktualnie! – krzyknął do mnie z uśmiechem, po czym odszedł w kierunku swojej klasy. Odwrócił się w moją stronę kilka razy, nim zniknął za zakrętem.
Jeszcze w tamtym tygodniu nie miałam w ogóle z nim styczności, a dziś śmialiśmy się i sprzeczaliśmy, jak gdybyśmy znali się od kilku tygodni. Zarumieniłam się lekko, odgarniając kosmyk z twarzy. Nie mogłam uwierzyć w to, co się działo.
Dlaczego ja w ogóle mogłam za nim nie przepadać?
Szybko jednak przywołałam się do porządku, myśląc o Grace. Dziewczyny jeszcze nie było, a nauczycielka kroczyła już korytarzem w stronę klasy. Jak się spóźni, pani Lucas nie będzie jej przychylna, zwłaszcza, że moja przyjaciółka miała problemy z tym przedmiotem. Na szczęście dostrzegłam ją nadchodzącą z drugiego końca korytarza. Była całkowitym przeciwieństwem siebie sprzed parunastu minut. Poprawiła makijaż, miała w końcu szczery, piękny uśmiech na twarzy i szła za rękę z Deanem. Wstałam, a ona podbiegła do mnie i złapała mnie za ramiona.
– Dziękuję, że go znalazłaś, bardzo ci dziękuję – powiedziawszy to, przytuliła mnie mocno, ciesząc się jak głupia.
– Mówiłam, że nie ma się czym przejmować i się ułoży? Na przyszłość mnie słuchaj! – ochrzaniłam ją, śmiejąc się. – Dobra, nie róbmy scen. Wystarczająco już dzisiaj zwróciłam na siebie uwagę.
Grace spojrzała na mnie pytająco, ale tylko machnęłam ręką. Dziewczyna zobaczyła, że nauczycielka już otwiera drzwi od sali, więc podeszła do Deana, by na nowo spleść z nim ręce i pocałować go w policzek. Chłopakowi jednak to nie wystarczyło i przyciągnął ją do siebie, namiętnie całując w usta. Grace wróciła z krwistymi wypiekami na twarzy.
– On jest boski – wyznała szeptem.
Przez resztę zajęć moja przyjaciółka była rozpromieniona i emanowało od niej szczęście. Nawet kiedy geograficzka wzięła ją do odpowiedzi i dostała D, nie przejęła się tym zbytnio. Powiedziała, że przecież poprawi i od razu wyjęła po kryjomu telefon, żeby odpisać swojemu ukochanemu. To się nazywa miłość od pierwszego wejrzenia, pomyślałam sobie wtedy.
Po lekcjach Grace zdążyła jeszcze spotkać się z Deanem, a gdy wróciła pod auto, oznajmiła mi, że idzie z nim wieczorem do kręgielni i jakiejś restauracji za miastem. Humor nie opuszczał nas obu przez całą drogę ze szkoły do domu, bo obie miałyśmy dzisiaj przyjemnie spędzić wieczór.
Kiedy przekroczyłam próg, zdjęłam buty, a kurtkę odwiesiłam na jej stałe miejsce. W domu nikogo nie było.
Najpierw przygotowałam sobie coś do jedzenia, a w między czasie wysłałam Michaelowi mój adres, żeby wiedział, gdzie miał po mnie podjechać. Następnie poszłam do góry, żeby się trochę pouczyć. Jednak położyłam się na łóżku, by na chwilę odpocząć i - nie wiedzieć kiedy - zasnęłam. Przebudziłam się grubo po siedemnastej, a dopiero po dobrej chwili zdałam sobie sprawę, że miałam za niedługo wyjść.
Pośpiesznie wstałam z łóżka i wybrałam z szafy obcisłe rurki, szary top i z najniższej półki wyciągnęłam czarne botki na platformie, które wkładałam zawsze na specjalne okazje.
Poszłam do łazienki, żeby umyć zęby i ochlapać wodą twarz, licząc, że pomoże mi to szybko się rozbudzić. Rzęsy podmalowałam czarnym tuszem, bardzo je podkręcając. Włosy rozczesałam i lekko przejechałam po nich prostownicą, żeby je wygładzić.
Było już za dziesięć szósta. Założyłam srebrny naszyjnik, który kupiłam sobie w wieku szesnastu lat za pieniądze, które dostałam od taty na urodziny. Bo oprócz jednego wyjątku - Nuki - zawsze dawał mi kasę, a nie prezenty.
O nie! Zapomniałabym!
Szybko zbiegłam na dół. Mały pupil zaszczekał na mój widok.
– Tak bardzo cię przepraszam, naprawdę – zwróciłam się do psa, biorąc w tym czasie pustą miskę na jedzenie. Megan miała wrócić dopiero późnym wieczorem, a tata nigdy nie myślał o tym, żeby sprawdzić, czy Nuka miała co jeść. Po szkole zasnęłam, zapominając całkowicie, żeby napełnić miskę.
Zbiegłam do spiżarki, by nabrać trochę karmy. Wtem usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyjęłam komórkę z kieszeni spodni, żeby sprawdzić godzinę. Było jeszcze sześć minut do szóstej, ale miałam jedno nieodebrane połączenie, oczywiście od Michaela.
Cholera, kto normalny przyjeżdża przed czasem?
Cholera, kto normalny przyjeżdża przed czasem?
Zapominając o tym, że jestem w wysokich botkach, wybiegłam szybko do góry. Niestety, potknęłam się na ostatnim schodku, zahaczając o niego obcasem. Przeklęłam pod nosem. Trochę karmy się wysypało, ale nie to było w tym momencie istotne. Leżałam na ziemi jak ostatnia pokraka, z kosmykami włosów na twarzy, a w drzwiach stał Michael razem z moim ojcem; oboje śmiejący się z mojego wypadku.
Spróbowałam wstać, gdy ktoś chwycił mnie za rękę. Spojrzałam w górę i ujrzałam piękne zielone oczy, wykrojone usta i ostre kości policzkowe, które dodawały Michaelowi męskości.
– Który to już raz ratuję cię z opresji? – zażartował, a ja prychnęłam ze złości, ale i rozbawienia. Otrzepałam się odruchowo, po czym zaniosłam jedzenie psu, który zamerdał ogonkiem na mój widok.
– Proszę, już masz. – Kucnęłam, żeby pogłaskać głodną Nukę, która właśnie zaczęła konsumować swój posiłek.
– Kto by pomyślał – skomentował ktoś za mną. Wstałam i zobaczyłam, jak Michael uśmiecha się szeroko.
– No co? – spytałam zadziornie. Przekrzywiłam głowę delikatnie w prawo, mrużąc przy tym oczy.
– Że potrafisz być tak kochana – wyjaśnił ze śmiechem. Odparłam mu wywróceniem oczami, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.
– Wabi się Nuka – powiedziałam, spoglądając na pupila, a ten, na dźwięk swojego imienia, odwrócił głowę. – Idziemy?
– Oczywiście, niezdaro – powiedziawszy to, podszedł i złapał mnie za rękę.
– Czekaj! Torebka! – zaprotestowałam jego próbie nagłego wyciągnięcia mnie z domu, ale chłopak tylko parsknął śmiechem.
– Po co ci? Masz telefon? Masz. Więc to wszystko, czego ewentualnie potrzebujesz.
– Nawet nie powiedziałam tacie, że idę. – Upierałam się przy swoim, zupełnie nie wiedząc dlaczego. Może nie byłam do końca przekonana, czy dobrze robię? Może to wina nagłego stresu związanego z randką?
– Domyśli się, że wyszłaś.
Gdy doszliśmy do auta, chłopak obrócił się w moją stronę. Nasze twarze dzieliło jedynie kilka centymetrów. Powoli przywykałam do tego, jak działał na mnie jego dotyk, jego oczy, jego oddech, cały on.
– Powiem ci Tess, że nawet będzie wiedział, gdzie i z kim jesteś. A dlaczego? Bo to on otworzył mi drzwi. Kulturalnie się przedstawiłem i powiedziałem, gdzie cię zabieram, tak żeby się nie martwił.
– Powiem ci Tess, że nawet będzie wiedział, gdzie i z kim jesteś. A dlaczego? Bo to on otworzył mi drzwi. Kulturalnie się przedstawiłem i powiedziałem, gdzie cię zabieram, tak żeby się nie martwił.
– Ale mi tego nie powiesz? – zadałam retoryczne pytanie. Michael ze śmiechem kiwnął twierdząco głową.
– Wsiadaj – zarządził mi zabawnym tonem.
Gdy chłopak zajął miejsce kierowcy, kazał mi zamknąć oczy. Z lekkim wahaniem postąpiłam tak, jak prosił. Niespodziewanie poczułam coś na swojej głowie, zaciskającego się na moich powiekach. Otworzyłam oczy, ale zobaczyłam tylko ciemność.
– Co jest? – spytałam zaskoczona.
– Nie będziesz mi tu podglądać, ja tego dopilnuję – oświadczył.
– Jesteś stuknięty.
– Różnie mówią. – Nie musiałam go widzieć, żeby wiedzieć, że się uśmiechał.
Po chwili Michael zatrzymał samochód, co mnie zdziwiło.
Gdzie on mnie bierze?
Otworzył drzwi po swojej stronie i wysiadł. Niestety mogłam jedynie nasłuchiwać, bo aktualnie nie miałam jak korzystać ze wzroku - na parę minut mnie tego pozbawił.
– Chodź – powiedział i złapał mnie za rękę, uprzednio otwierając drzwi z mojej strony. Powoli wysiadłam, ostrożnie stając na ulicy. Nie mogłam tym razem zapomnieć, że byłam w wysokich butach. Prowadził mnie, bo idąc samotnie, zapewne kolejny raz dzisiejszego dnia wylądowałabym na ziemi.
– Uważaj, stopień – poinstruował mnie.
Posłusznie podniosłam nogę i postawiłam ją na wyższym podłożu. Potem drugą. Udało się. Chłopak otworzył drzwi. Poznałam to po charakterystycznym skrzypnięciu. Znajomy zapach, pomyślałam. Michael zdjął mi opaskę z oczu. Otworzyłam buzię i jęknęłam. Łzy smutku stanęły mi w oczach.
Kilka słów od autorki: Cześć, kochani! Dzień opóźnienia spowodowany był zmęczeniem przez weekendowe zawody. Na szczęście teraz mam cały tydzień wolny, więc w końcu się porządnie wyśpię. :D Rozdział trochę spokojniejszy, przedstawiający rozwijającą się relację M. i T. oraz G. i D. Mam nadzieję, że mi wybaczycie zakończenie w takim momencie. Jesteście ciekawi, gdzie Michael zabrał Tess i czemu tak zareagowała? Już za tydzień odpowiedź! ;)
Pozdrawiam i ściskam, Julss xx
***
Kilka słów od autorki: Cześć, kochani! Dzień opóźnienia spowodowany był zmęczeniem przez weekendowe zawody. Na szczęście teraz mam cały tydzień wolny, więc w końcu się porządnie wyśpię. :D Rozdział trochę spokojniejszy, przedstawiający rozwijającą się relację M. i T. oraz G. i D. Mam nadzieję, że mi wybaczycie zakończenie w takim momencie. Jesteście ciekawi, gdzie Michael zabrał Tess i czemu tak zareagowała? Już za tydzień odpowiedź! ;)
Pozdrawiam i ściskam, Julss xx
Nie wytrzymam! Ja chcę wiedzieć już. Nie zabijaj mnie XD.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, miło się czyta. Czekam na następny.
Pozdrawiam, Carrie ;)
Haha, wybacz, ale na odpowiedź musisz poczekać jakiś tydzień - dasz radę! :D
UsuńPozdrawiam ciepło i dziękuję za komentarz! :)
Kiedyś uważałam, że niemówienie całej prawdy to też kłamstwo, ale w sumie jest racja w tym, że Tess miała dość po jednej karuzeli, a skoro tata nie pytał... :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Tess i Grace mają w sobie takie wsparcie. Grace dalej jest moją faworytką, jest taka zwariowana. ^^ Dobrze, że szybko pogodziła się z Deanem. :D
Relacja Tess i Michaela ciekawie się rozwija, cieszę się, że dobrze się miedzy nimi układa. Perypetie dziewczyny przed wyjściem były całkiem zabawne, muszę przyznać. :D
Pomyślałam o tym, że Michael zabrał Tess do restauracji czy innego miejsca, gdzie dziewczyna bywała z matką i to jej o niej przypomniało, ale jednocześnie czuję, że chyba nie zgadłam. xD Oczywiście jestem ciekawa co to - czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
Pozdrawiam! :*
Bardzo dziękuję za Twój komentarz! :) Podpowiem Ci tylko tyle, że dobrze kombinujesz. :D Dowiesz się wszystkiego w następnym rozdziale! ;)
UsuńPozdrawiam ciepło! :*
Nadciągam kochana! :)) ^^
OdpowiedzUsuńOgromnie cieszę się, że dodałaś nowy rozdział! :D Świetny tytuł! Przypomniały mi się czasy, kiedy i ja sama zakochiwałam się od pierwszego wejrzenia... Eh! :D *.*
Już standardowo mnie oczorowywujesz, ale za jedną rzecz muszę Ci urwać głowę... Jak mogłaś zakończyć w TAKIM momencie! Potrawisz kochana pozostawić człowieka w napięciu! :D Należą Ci się wielkie brawa za to, jak potrafisz je tworzyć! Majstersztyk! :)) ^^
Było mi szkoda Grace, już myślałam, że Dean faktycznie jest dupkiem, a jednak bardzo pozytywnie mnie zaskoczył! :)) ^^ Chyba się do niego przekonam! *.* :3
Za to zdaje się, że przypominam troszkę Tess, ze mnie również niezdara, chociaż ja to bym pewnie zaliczyła gorszą wpadkę! :D ^^
I czego mam Ci kochana życzyć? Udowodniłaś, że nie cierpisz na brak weny, ale w sumie nigdy jej za wiele! :)) *.* Było bosko, więc ja chcę więcej! :))
Pozdrawiam serdecznie i ściskam Cię mocno! ♥
Cześć, cześć! Na początek ogromnie dziękuję za komentarz! :* No to były czasy, racja, haha. Teraz już chyba nie tak prosto z tym zakochaniem, prawda? :D
UsuńWybacz mi, wybacz, głowy nie urywaj! Wierzę, że wytrzymasz tydzień do kolejnego rozdziału. :D
Dean akurat jest bardzo przyjazny i daleko mu od dupka - tego możesz być pewna. Strasznie lubię jego postać i liczę, że się do niego przekonasz jak najszybciej! :))
Dziękuję raz jeszcze! :*
Pozdrawiam ciepło i również ściskam, Julss xx
Świetnie, że dziewczyny mają w sobie takie wsparcie! Uwielbiam Grace i ten jej wieczny uśmiech i byłam serio zdziwiona, kiedy zbywała Tess. Ale dobrze, że ta nie odpuściła i wycisnęła z niej prawdę. Dean, spoko, jasne, że mógł się z kimś pokłócić i nie być w humorze, ale nienawidzę jak ktoś wyładowuje się na innych. Po prostu tego nie cierpię, ale przeprosił, więc super :D I są parą, yay!
OdpowiedzUsuńMichael i Tess, ojej, są tacy słodcy! I ta scenka w której go przyciągnęła za koszulkę, genialna! Podoba mi się ich relacja, a Tess zdecydowanie jest niezdarą, hihi :D Poza tym, jestem mega zaintrygowana, dokąd ją zabrał?
//Coś się stało, że już nie obserwujesz mojego bloga? :D
Też tak myślę - jednak obecność i wsparcie drugiej osoby to coś, co naprawdę się w życiu liczy. :)) Kurczę, ta Grace jest nieźle uwielbiana, może zmienię główną bohaterkę? Haha, żartuję xd Cieszę się, że pozytywnie odbierają ją moi czytelnicy.
UsuńTak, też tego nie lubię, ale każdy ma czasami słabsze chwile i gorsze dni, czyż nie? Chłopakowi naprawdę było głupio! :D
O tak, ta scena również zapadła mi w pamięci jako całkiem urocza. Tess do najbardziej ogarniętych osób nie należy, racja, ale tu chyba chciałam jej oddać jakąś moją cechę po prostu. :D
Dokąd ją zabrał? W siódemeczce się przekonasz! ;)
Pozdrawiam ciepło! Julss xx
P.S. Co do tej obserwacji... Nic nie odznaczałam, nic nie majstrowałam przy tym, więc nie wiem, dlaczego go rzekomo nie obserwuję :o Sprawdzę to, a w razie czego naprawię! Ściskam :*
Popatrz kto wreszcie wrócił i nadrobił zaległości, haha! :D :* Przepraszam, że tyle mi to zajęło, ale byłam totalnie wypompowana i z weny i z sił, teraz jest już ciut lepiej. :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziałów (a miałam do przeczytania aż 4!) muszę przyznać, że historia robi się coraz to ciekawsza i wciągająca. Ciągle zastanawiam się co takiego zrobiła macocha Tessy. ;)
Poza tym relacja T i M jest taka słooooodka, fajnie, że nie jest aż takim dupkiem za jakiego uchodził. Ale no nie ukrywajmy, dziewczyny lubią niegrzecznych i skomplikowanych facetów, haha. :D
Pozdrawiam gorąco i czekam na następny, Kochana! :*
Ps. Jeśli chodzi o nowości u mnie to przymierzam się do tego już od jakiegoś czasu i nie mogę się zebrać. :D Chociaż istnieje duże prawdopodobieństwo, że dziś zacznę coś skrobać. Ale coś czuję, że u mnie rozdział pojawi się już niedługo. :D
UsuńO witaaam! Nie ma sprawy, cieszę się, że w ogóle wpadłaś ;*
UsuńO tak, dziewczyny zdecydowanie takich lubią! :D Na co komu pantofel? Na dłuższą metę to żadnej zabawy czy dreszczyku z nim nie ma :D
Pozdrawiam ciepło! I życzę Ci dużo weny kochana w takim razie, liczę, że szybko się coś pojawi :*
Bardzo mi się spodobał ten blog. :) Ciekawie piszesz i już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :) Życzę dalszej weny. :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Pozdrawiam :*
UsuńHejka naklejka! To znowu ja!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Grace jest szczęśliwa z Deanem. Już miałam ochotę znienawidzić człowieka, bo myślałam, że się tylko zabawił. Dobrze, że tak nie było.
Tess i Michael mnie zastanawiają. Musieli się udać w miejsce, które o czymś przypomniało głównej bohaterce.
Pisz szybko kolejny, bo ja oraz inni nie możemy się doczekać! Buziaki xoxo
Cześć, cześć!
UsuńDowiesz się tego w następnym rozdziale, który opublikuje już zaraz, jak wyrobię się z zadaniami i zaległościami! :) Ale na pewno dzisiaj :D
Dziękuję za komentarz, kochana :*
Pozdrawiam!
Jak mogłaś skończyć w takim momencie?! To powinno być zakazane. :D Czekam na następny rozdział, oby nie za długo. ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Grace się udało. No i Michaela i Tess też bardzo polubiłam. W senie jako parę. ;> Ogółem historia jest bardzo ciekawa i mam nadzieję, że taka pozostanie. ;) Piszesz też całkiem fajnie, masz lekkie pióro, nie dopatrzyłam się błędów - tak trzymać. :)
Zapraszam do mnie! :)
Wybacz mi! Zaspokoję twoją ciekawość jeszcze dzisiaj, obiecuję. :D Teraz był długi weekend to lekko się odcięłam od blogosfery.
UsuńDziękuję za komentarz, pozdrawiam! :)
Wpadłam na chwilę, ale mam za sobą tylko ten rozdział. Wybacz, że póki co nie mam czasu na przeczytanie reszty - sesja (o czym na moim blogu - zapraszam :)).
OdpowiedzUsuńOgólnie to mi się tutaj spodobało. Takie wrażliwe to dziewczę, które poznałam na początku tego wpisu. Martwi się pocałunkiem? Tym, że nie oddzwonił? To facet, oni zawsze myślą tylko o sobie, nie ma co się przejmować. Tak przynajmniej warto to sobie tłumaczyć, jak człowieka bierze na zamartwianie. Wiem, wiem. Jestem niesprawiedliwa wobec tych facetów, którzy zawsze dzwonią i zawsze są, ale pokażcie mi chociaż jednego takiego!
Co do samego rozdziału to masz tutaj kilka błędów, moje oko to wyłapało. Wybacz, ale takie moje skrzywienie, że zwracam na to uwagę. Zaciekawiłaś mnie tą historią i pewnie wpadnę jak już egzaminy mi się skończa, o ile oczywiście mnie tutaj zaprosisz z powrotem :)
Ja zapraszam na mojego - trochę dziwnego, trochę innego, ale całkowicie mojego - bloga, który jest moją perełką i zamiast się uczyć to zajmuję się nim, hmm.
Mam nadzieję, że się spodoba i zostawisz ślad po sobie :)
http://somethingdiffernet-imagine.blogspot.com/
Cześć! :) Dziękuję za komentarz i za odwiedziny! Wyobrażam sobie, że musi być ciężko z tymi sesjami wszystkimi, także naprawdę rozumiem :)
UsuńA tak, masz całkowitą rację. Ciężko o takiego faceta, który zawsze jest, dzwoni itp. Opowiadanie jest moim tworem zaczętym trzy lata temu, może dlatego są takie nielogiczne i nienaturalne niedociągnięcia. Jednak sentyment pozostał i nie chciałam zmieniać wiele w fabule.
Nie mam czego wybaczać, cieszę się, jak ktoś wyłapie jakieś błędy, które ja przeoczyłam, bo wtedy mogę się poprawić! :)
Jeszcze raz dziękuję za komentarz. Jeżeli chcesz, mogę cię informować o nowych rozdziałach, a jak już znajdziesz czas to wpadniesz.
Ja oczywiście w najbliższym czasie zajrzę do Ciebie i zostawię po sobie ślad ;) Blog zamiast nauki? Skąd ja to znam! :D
Pozdrawiam ciepło, Julss xx
Nadrobilam juz wszystkie rozdzialy kosztem mojej batetii w telefonie xd A teraz co do tozdzialu: o jejku, jejku, jejku! Dlaczego zakonczylas w takim mimencie, ja sie pytam? Tak bardzo chce wiedziec gdzie Majki *od teraz juz tak na niego mowie, i nie dlatego ze tak wabi sie moj pies xd* zabral Tess i dlaczego ona tak zareagowala. Z niecierpliwoscia wyczekuje kolejnego rozdzialu. Prosze, gdybys mogla mbie o nim poinformowac w zakladce "spam" :) Pozdrawiam cieplutko, Julie.
OdpowiedzUsuńBiedna bateria, ale nawet nie wiesz, jak się cieszę, że nadrobiłaś te rozdziały! :D Wybacz mi, już siódemka jest, tam się wszystko wyjaśnia.
UsuńPozdrawiam ciepło i dziękuję za komentarz, kochana! :*
Witaj.
OdpowiedzUsuńSzablon jest bardzo ładny, ma coś w sobie. Sytuacja w kawiarni była bardzo interesująca. Chociaż zastanawia mnie ten chłopak. Z jednej strony dobrze, że wyjaśnił tę sytuacją, aczkolwiek dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej, kiedy jest więcej osób?
Tak jak jasności, czytam opowiadania tych osób, które również znajdują czas na moje opowiadanie. Mam nadzieję, że znajdziesz czas.
Pozdrawiam,
http://akfradratposiadaartystycznaduszyczke.blogspot.com/
Cześć, dziękuję za komentarz! Mi również szablon się podoba, jakoś tak pasuje do mojego opowiadania w niewytłumaczalny sposób. ;)
UsuńWidocznie presja otoczenia i towarzystwa - czasami każdego może dopaść takie coś, bo nie każdy jest idealny i ZAWSZE, ale to zawsze jest sobą. :)
Zajrzę do Ciebie jak nie dzisiaj, to na pewno jeszcze w tym tygodniu. Przepraszam za późną odpowiedź na Twój komentarz, ale w ogóle nie miałam czasu na blogosferę.
Pozdrawiam ciepło, Julss xx
Z początku było mi bardzo żal Grace, bo widać, że rzeczywiście jest zakochana, a zachowanie Deana jednoznacznie wskazywało, że nie jest zainteresowany. W pewnym sensie zdobył ją i nie zdziwiłabym się, gdyby teraz przestał się do niej odzywać. W końcu faceci to łowcy, podoba im się bardziej to co zakazane i niezdobyte niż to co mogą mieć na wyciągnięcie ręki. Dlatego już zaczynałam śpiewać pieść żałobną na temat tej jednostronnej miłości, a tu proszę! Byłam bardzo zaskoczona, gdy chłopak wyleciał jak z procy do tej łazienki i tak czule się w stosunku do niej zachowywał. A więc jednak źle go oceniłam! Cieszę się z tego powodu, bo miło jest czytać o uśmiechniętej i rozanielonej Grace. Ona wpadła o uszy! ;D
OdpowiedzUsuńCo do Michala i Tess to tutaj też widać gwałtowny rozwój sytuacji. Jeszcze niedawno byli sobie obcy, a teraz jak najlepsi przyjaciele. Ciekawa tylko jestem gdzie on ją zaprowadził... pewnie ma tutaj wiele bolesnych wspomnień skoro zareagowała w ten sposób. Chyba dziś nie myślę, bo nic nie mogę skojarzyć! Wybacz, sesja ryje mi mózg xD
W każdym razie opowiadanie bardzo mi się spodobało i życzę Ci dużo weny na kolejne rozdziały! ;)
Pozdrawiam! ;*
A w wolnej chwili zapraszam do siebie. Spam zostawiłam w spamie;)
sila-jest-we-mnie.blogspot.com
Hej, dziękuję za komentarz! :*
UsuńTak, zgadzam się z Tobą co do facetów. Na szczęście Dean okazał zainteresowanie jej osobą i Grace na powrót wróciła do swojej uśmiechniętej postaci. :D Dokładnie, "wpadła po uszy"! Dlatego rozdział zatytułowałam tak a nie inaczej. :D
W 7. rozdziale jest napisane o tym, gdzie Michael zabrał Tess, także jeżeli znajdziesz chwilę i chęci to zapraszam do czytania! :)
Cieszę się, że Ci się spodobało i dziękuję serdecznie! :*
Przyznam, że byłam już u Ciebie kilka razy i postanowiłam sobie, że zabiorę się za Twoje opowiadanie już dawno. Ale muszę mieć na nie trochę czasu. Dlatego albo przysiądę w weekend albo już jak wakacje się rozpoczną, ale na pewno będę czytać! Bo opis mnie naprawdę zaintrygował, co nie zdarza się znowu tak często! :D
Ściskam! Julss xx
Ja rozumiem, że Tess chciała dobrze, i że w tym przypadku to dobrze wszystko się potoczyło i skończyło, ale Grace to nie pięcioletnia dziewczynka, którą trzeba prowadzić za rączkę, i za którą trzeba załatwiać "poważne sprawy" bo ona się wstydzi, boi czy ma gorszy dzień. Nie popieram czegoś takiego co zrobiła, bo po pierwsze nie działała na prośbę koleżanki tylko sama zadecydowała, po drugie w ogóle nie popieram wtrącania się między dwoje ludzi osób trzecich, z którymi owa sprawa nie ma żadnego związku.
OdpowiedzUsuńTak właściwie to ona niepotrzebnie biegła, bo była już naszykowana, nie wyglądała źle, itd, no to po cholerę leciała na łeb, na szyję, na złamanie karku?
Chociaż ten moment z "cholera kto normalny przyjeżdża przed czasem" skojarzył mi się z komedią romantyczna "nigdy w życiu", tam też był moment gdy Adam przyjechał do Judyty przed czasem. Ona była w nieco gorszej sytuacji bo w szlafroku i z raną na palcu ;-)
Dlaczego łzy smutku? Zabrał ją w miejsce, które ona zna? Kojarzy jej się pewnie z mamą, albo jakimś byłym - takie ja mam teorie.