– Jestem przy tobie, nie bój się. Wszystko jest już dobrze – mówił do mnie. Uśmiechnęłam się, a przynajmniej starałam. Michael zaśmiał się żartobliwie z moich poczynań. Słyszałam głosy innych ludzi, w tym Grace i Deana oraz jego siostry.
– Możesz postawić mnie na ziemię? Nie chcę wywoływać sensacji – poprosiłam już w miarę pewnie, odzyskując świadomość. Dziwne uczucie w brzuchu wywołane traumatycznym wydarzeniem trochę zelżało.
– Nie uważasz, że trochę na to za późno? – Znowu się zaśmiał, nie zwracając uwagi na moją minę, która kwestionowała jego żarty. Mimo to posłuchał i odstawił mnie na ziemię. – W porządku?
Pokiwałam głową w odpowiedzi.
Pokiwałam głową w odpowiedzi.
– Nic ci nie jest!? – spytała zaniepokojona Grace, odrywając moje spojrzenie od Michaela.
– Chyba żyję – zażartowałam, ale dziewczyny to ani trochę nie rozbawiło.
– To nie jest śmieszne, mogłaś zginąć! – okrzyczała mnie.
– Ale żyję, Grace – odpowiedziałam jej spokojnie. Żeby rozładować sytuację, posłałam jej jak najbardziej szczery uśmiech. Na szczęście przyjaciółka go odwzajemniła. Rozglądnęłam się mimowolnie dookoła.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, co się dzieje. Chłopak, o którego Sam była zazdrosna, niedawno po raz drugi uratował mi życie, a właśnie w tym momencie mnie obejmował. Chłopak, którego przecież właściwie wcale nie znałam.
– Bardzo przepraszam, nie wiem, jakim cudem się to stało! – Przybiegł do nas kierownik karuzeli. Na jego twarzy malowały się strach i wstyd. Gdy zobaczył, że jestem w jednym kawałku, wyraźnie odetchnął z ulgą, jednak wciąż pozostawał przerażony.
– Następnym razem uważniej sprawdzaj zabezpieczenia! – warknął na niego Michael.
Pomógł mi usiąść, wciąż nie przestając mnie do siebie przytulać, chociaż tak naprawdę już w pełni mogłam sobie radzić sama. Problem w tym, że nie chciałam. Wolałam, żeby mnie obejmował; żeby był obok, opiekował się mną.
Właśnie teraz.
Właśnie on.
– Na pewno wszystko w porządku? – spytał zakłopotany Charles, wyrywając mnie z zamyślenia. – Dzwonić po karetkę? Straż? Bo po policję wolałbym nie...
– A co, to nie byłby twój pierwszy raz? – Znowu naskoczył na niego ciemnowłosy.
– Ej, spokojnie. Nic mi nie jest. Nigdzie nie dzwońcie. – Próbowałam zapanować nad sytuacją, łapiąc Michaela delikatnie za rękę, żeby się rozluźnił. Chłopak spojrzał na mnie nieodgadnionym wzrokiem i uścisnął mi lekko dłoń. Dziwny gest.
Delikatnie rozdzieliłam nasze ręce i spojrzałam na przyjaciółkę. Grace zajęła miejsce koło mnie, a obok niej usiadła Emily. Dean stał za ławką, opierając ręce na ramionach dziewczyn.
– Po prostu odpędźcie ten tłum – poprosiłam błagalnie ochrypłym głosem. Tyle ludzi zebrało się wokoło naszej piątki, że znowu zaczynałam odpływać, ale tym razem z braku prywatności i tlenu.
Nagle przyszła mi pewna myśl do głowy. Gdzie w tym momencie jest Sam z resztą?
– Zabiorę cię stąd. Ludzie łatwo sami nie odejdą. – Michael wstał i ponownie wyciągnął ku mnie dłoń. Podałam mu ją, a on pociągnął mnie lekko w górę, po czym znowu objął ramieniem. Pewnie musiałam wyglądać szkaradnie i mimowolnie prychnęłam pod nosem. Michael, ku mojemu zdziwieniu, to usłyszał.
– Co jest? – spytał ze ściągniętymi brwiami.
– Czemu jesteś taki opiekuńczy? Myślałam, że mnie nie znosisz – palnęłam pierwsze lepsze, co mi przyszło na myśl i delikatnie się od niego odsunęłam.
– Przestań.
– Przestać co?
– Zachowywać się tak dziecinnie.
– Dziecinnie?! – oburzyłam się, ale chłopak już nie zwracał na mnie uwagi.
– To ostatni raz, kiedy ci to uchodzi płazem – zwrócił się do Charlesa.
– Jeszcze raz przepraszam, nie miałem pojęcia... – Kierownik znowu zaczął się tłumaczyć.
– Dość – powiedziałam. Miałam tego po dziurki w nosie. – Zapominamy o sprawie. Do widzenia – mówiąc to, spojrzałam znacząco na Michaela.
– Chodźmy – powiedział i ruszyliśmy drogą w stronę parkingu. Z daleka dochodziły mnie dźwięki wydawane przez instrumenty na scenie. Ludzie nareszcie się od nas odczepili. Wkrótce mieliśmy już spokój i mogliśmy w miarę normalnie porozmawiać. Michael spojrzał na moją przyjaciółkę.
– Hej. Grace, tak? Możesz mi ją już zostawić. Nic jej nie grozi. Odwiozę ją.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
– Skąd wiesz, że chce jechać?
– Poza tym powiedziała ojcu, że zostaje u mnie na noc – dodała moja zakłopotana koleżanka.
– To nic. Wezmę ją do siebie, a rano odstawię pod twój dom. – Następnie Michael spojrzał na mnie. – Muszę z tobą pogadać. – Długo nie nalegał. Jego spojrzenie mnie paraliżowało i w pewnym sensie miałam wielką ochotę spędzić z nim trochę czasu, dlatego tylko pokiwałam głową.
– Jesteś pewna? – Moja przyjaciółka nie odpuszczała.
– T-tak... – wyjąkałam. – Idź się bawić. Wszystko będzie w porządku. Czuję się świetnie – powiedziałam z uśmiechem do Grace. – Weź Deana i Emily i idźcie na koncert. Będziemy w kontakcie, powiesz mi jak tam zakończenie imprezy – zachęciłam dziewczynę.
– Trzymaj się – powiedziała zatroskana przyjaciółka. Emily oddała mi torebkę z wciąż trochę przerażonym wyrazem twarzy. Grace mnie przytuliła i już po chwili szła za rękę z chłopakiem swoich marzeń, co chwila obracając się i patrząc w moją stronę.
– Chodź – powiedziawszy to, Michael złapał mnie za rękę.
Szliśmy tak kilka minut w milczeniu, gdy nagle stanęłam, coś sobie uświadamiając.
– Co znowu? – spytał z poirytowaniem. Pewnie podejrzewał, że zacznę tupać nogami i będę protestować.
– Dziękuję – wypowiedziałam zamiast tego. – Już drugi raz uratowałeś mi życie. Ale dzisiaj... Dzisiaj to było coś niesamowitego. Godne podziwu. Bardzo ci dziękuję. Gdyby nie twoja pomoc... – Nie mogłam wypowiedzieć już ani jednego słowa, bo łzy stanęły mi w oczach.
Byłam tak blisko śmierci jeszcze chwilę temu...
Michael spodziewał się chyba zupełnie czego innego, bo wyglądał na zdezorientowanego. Następnie zrobił coś, czego ani trochę bym się nie spodziewała – przytulił mnie do siebie. Czułam się nieswojo w tym uścisku, myśląc o tym, że ten chłopak przecież przyjaźni się z Sam!
A może nawet coś więcej...
A może nawet coś więcej...
– Nie dziękuj – odparł. Ostrożnie wywinęłam się z jego uścisku, ocierając oczy. Nie miałam zamiaru się rozpłakać. – W porządku?
– Co miało oznaczać, że mnie odwieziesz? I co z twoimi znajomymi? A Sam? Ona mi nie odpuści... – zaczęłam zarzucać go pytaniami bez ładu i składu. Chłopak tylko cicho zachichotał, ale tak uroczo, że od razu odechciało mi się kontynuować swój wywód. Zamknęłam buzię i zacisnęłam usta w cienką kreskę.
– Przyjechaliśmy dwoma autami, zmieszczą się do jednego. Sam się nie przejmuj, wytłumaczę jej wszystko. Chodźmy do auta, bo zamarzniesz.
Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, że trzęsę się z zimna. Po kilku minutach dotarliśmy do jego samochodu. Był to srebrny cadillac, bardzo luksusowy i zapewne drogi. Pomógł mi wsiąść na tylne siedzenie i, ku mojemu zdziwieniu, nie zajął miejsca kierowcy. Otworzył tylko drzwi, żeby zapalić silnik. Domyśliłam się, że zrobił to, by ogrzewanie mogło działać. Wsiadł na tył, zamykając za sobą drzwi.
– Chodź się przytul, będzie ci cieplej – zachęcił mnie. Bez jakiegokolwiek sprzeciwu zbliżyłam się do niego i oparłam głowę o jego ramię, a on mnie nim otoczył.
– Po co to wszystko? – Zapytałam go po chwili milczenia.
– O co ci chodzi? – Znowu go zaskoczyłam.
– Nawet mnie nie znasz, a drugi raz ratujesz mi życie, a do tego opiekujesz się mną. Co to znaczy, hm? Nie wiem, jak mam to wszystko rozumieć, nie wiem co myśleć. Przecież nawet mnie nie lubisz... – Ale nie mogłam dokończyć, bo Michael przerwał mi, przykładając swój palec do moich ust.
– Posłuchaj mnie teraz uważnie i nie przerywaj. Wiem, że to wydaje się być dziwne, ale po prostu... – Zamyślił się na chwilę. – Kiedy wtedy popchnąłem cię niechcący w kolejce, zachowałem się jak dupek. Najlepsze jest to, że nigdy nie miałem po czymś takim poczucia winy. Stało się, to się stało. Wtedy jednak zrobiło mi się dziwnie głupio... – Słuchałam go uważnie, starając się wszystko dokładnie zrozumieć. – Następnie to przypadkowe spotkanie w pizzerii. Kiedy tam wszedłem i cię zobaczyłem, od razu zacząłem się zastanawiać, jak cię przeprosić. Właściwie nic takiego, a jak potrafi człowieka męczyć, no nie? I to do tego takiego jak ja. Pamiętasz, jak mówiłem ci, że uchodzę za dupka? To prawda. Jestem strasznym frajerem, szczególnie wobec dziewczyn. – Skrzywił się. – Wtedy w pizzerii wahałem się, czy podejść czy nie. Wtem twoja koleżanka uświadomiła mi, wychodząc do łazienki, że to moja jedyna szansa. I, że albo ją wykorzystam, albo już nigdy nie będę miał okazji cię przeprosić. Więc to zrobiłem. – Zamilkł.
Wpatrywaliśmy się w siebie jak zahipnotyzowani. Przeniosłam głowę na jego kolana i wygodnie ułożyłam się na reszcie siedzeń. Patrzyłam na niego, a on delikatnie głaskał mnie po włosach. Bardzo dziwnie się czułam, bo jego zielone oczy wprawiały mnie w zakłopotanie. Po krótkiej chwili wrócił do swojej wypowiedzi.
– Czułem się nareszcie dobrze, bo to z siebie wyrzuciłem. Myślałem, że już nigdy nie będę miał z tobą do czynienia, co, rzecz jasna, nie radowało mnie zbytnio, ale takie życie. Potem to spotkanie w sklepie. Wiesz, jak zacząłem się martwić, kiedy z siostrą nie wyszłyście? Myślałem, że coś wam się stało. Gdyby nie twój telefon, szukałbym pewnie jeszcze długo, a wtedy ogień mógłby się znacznie bardziej rozprzestrzenić. Kiedy w końcu was znalazłem, odetchnąłem z ulgą. Wróciłem do domu i nie mogłem o tobie zapomnieć. –Pogłaskał mnie po policzku. – W szkole znowu założyłem maskę dupka i idioty, który potrafi się tylko nabijać z innych. Kiedy na mnie spojrzałaś wtedy na przerwie poczułem, że muszę iść z tobą porozmawiać, ale Sam przerwała mi rozmyślania na ten temat. I przepraszam za swoje zachowanie. Taki już jestem. Znaczy, za takiego mnie mają. – Ponownie jego twarz wykrzywił grymas. – Pamiętam, jak potem na ciebie nadawała, ale nie mogłem się wydać, chociaż miałem ochotę odwrócić się i odejść, uprzednio jej wygarniając. Dzisiaj kolejny przypadek, że byliśmy w tej samej turze na karuzeli. Sam prosiła, wręcz błagała, żebym poszedł z nią, ale usiadłem koło ciebie. – Tym razem to ja się skrzywiłam, przypominając sobie moje zachowanie.
– Ja... – zaczęłam, ale Michael pokręcił głową.
– Spodziewałem się, że będziesz na mnie zła. To, co się wydarzyło na tej maszynie... – Głos mu się urwał. Zaczął na nowo po krótkiej chwili. Słuchałam coraz bardziej nim oczarowana. – To samo się we mnie odezwało co przed marketem, gdy myślałem, że jesteś w niebezpieczeństwie, po prostu... Nie wiem, co mam robić. Wiem tylko, że chcę cię lepiej poznać, chcę spędzać z tobą czas, chcę...
– Michael – przerwałam mu. Chłopak nie powrócił już do monologu, tylko lekko pochylił się w moją stronę.
Dzieliły nas milimetry. Głęboka zieleń jego oczu zdawała się hipnotyzować moje kocie spojrzenie. I wtedy delikatnie się odsunął.
Magiczny moment prysnął.
Już otwierałam buzię, żeby coś powiedzieć, ale zamknęłam ją na widok miny chłopaka.
– Proszę cię, nie mów nic. Dość dużo rzeczy się dziś już wydarzyło. Jedźmy – powiedział trochę oschle. Odsunęłam się od niego, a on wysiadł, żeby przesiąść się na miejsce kierowcy. Wzięłam swoją torebkę i usadowiłam się na miejscu pasażera z przodu.
– Zanim ruszymy... – zaczęłam, czując nagły przypływ odwagi. Spojrzałam Michaelowi prosto w oczy, po czym przybliżyłam się do niego na tyle, że czułam jego oddech na swojej twarzy. – Cały czas o tobie myślę, Michael. Chyba mogłabym nawet polubić tego chłopaka za maską dupka, chociaż podoba mi się to twoje nowe oblicze – wyszeptałam mu do ucha, a następnie moje usta lekko musnęły jego policzek. Momentalnie się odsunęłam, założyłam nogę na nogę i ręce na piersi. – No. Teraz możemy jechać – powiedziałam z entuzjazmem. Była to jedna z najcudowniejszych chwil w moim życiu. Czułam się, jakby to był sen. Chłopak zaśmiał się uroczo, pokręcił głową i odpalił samochód.
***
Obudziły mnie promienie słoneczne, które przedostały się przez firankę. Zapowiadał się piękny dzień. Usiadłam na łóżku, przeciągając się leniwie. Wtem zorientowałam się, że nie jestem w swojej sypialni. Rozglądnęłam się dookoła. Pokój był bardzo przestronny o turkusowych ścianach. Klimat nadawały mu industrialne meble. Przypomniałam sobie zdarzenia minionej nocy i zamarłam. Byłam pod opieką Michaela, który wczoraj w samochodzie wyznał, co czuł przez ostatnie parę dni. Serce zabiło mi mocniej. Drzwi skrzypnęły, a ja od razu zwróciłam przestraszony wzrok w tamtą stronę, wyrwana z rozmyślań. Chłopak stał w nich z neutralną miną, jednak widząc moją, od razu uśmiech zagościł mu na twarzy.
– Cześć, wyspałaś się? – zapytał niskim głosem z delikatną chrypką. – Wiesz, nie musisz się mnie bać, nie gryzę. – Spuściłam wzrok zawstydzona, a na moje policzki wstąpił czerwony rumieniec. – To pokój mojej siostry. Wyjechała na studia.
– Bardzo tu ładnie – odparłam, przeczesując ręką zmierzwione od snu włosy. – Nie chcę robić tobie i twoim rodzicom problemów, więc...
– Nie ma sprawy – przerwał mi. – Opowiedziałem mamie, co zaszło w parku rozrywki i okazała się wyrozumiała, nie masz się czym przejmować – poinformował mnie, siadając na brzegu łóżka. – Chcesz śniadanie?
– Nie, nie jestem głodna – skłamałam, ale w tym samym momencie zaburczało mi w brzuchu na tyle głośno, że Michael to usłyszał i zaśmiał się krótko.
– Tosty? – zaproponował mi z jedną brwią uniesioną w górę. Pokiwałam głową, a on wstał i udał się w stronę drzwi.
– Gdzie toaleta? – spytałam, zanim zdążył opuścić pokój.
– Obok, po lewej – odparł i zamknął za sobą drzwi. Sięgnęłam do torebki, która leżała na szafce nocnej. Wyjęłam z niej telefon i spojrzałam na nieodebrane wiadomości i połączenia. Grace dzwoniła do mnie cztery razy, w tym raz przed paroma minutami. Postanowiłam z nią porozmawiać. Dziewczyna odebrała po pierwszym sygnale z zaniepokojonym głosem.
– Hej, nic ci nie jest?
– Nie, nie, wszystko w porządku – uspokoiłam ją. – Michael poszedł mi zrobić jakieś śniadanie. Jak zjem, powiem mu, żeby mnie do ciebie zawiózł.
– Nie jest dla ciebie niemiły?
– Ani trochę.
– W takim razie nie chcesz z nim trochę dłużej posiedzieć? – Niepokój w głosie przyjaciółki momentalnie zamienił się w podniecenie. – Dziewczyno, korzystaj. Blondi tego nie widzi i może cię nie zabije, więc ko-rzy-staj!
– Dobra, dobra – odparłam ze śmiechem. – Odezwę się później.
– Trzymaj się.
– Pa, Grace.
***
Łazienka była tak samo nowoczesna jak sypialnia, nieduża i składająca się z dwóch części. W pierwszej, która ukazała mi się na początku, znajdowały się dwie umywalki umieszczone w marmurowym blacie i szerokie na całą długość ściany, prostokątne lustro. Zakładałam, że w drugiej części były toaleta z wanną lub prysznicem.
Spojrzałam w lustro i ujrzałam siebie z potarganymi włosami i lekko rozmazanym tuszem pod oczami w bluzie chłopaka, który się mną zaopiekował. Automatycznie przyłożyłam sobie dłoń do ust, by powstrzymać wydobycie się jęku, który skomentowałby to, jak wyglądałam.
Od razu wzięłam się za mycie twarzy, przy czym użyczyłam sobie odrobiny płynu do demakijażu i wacik. Rozejrzałam się za jakąś szczotką. W szklanym półmisku na marmurowym blacie zauważyłam czarny grzebień, który bez zastanowienia chwyciłam i zabrałam się za rozczesywanie splątanych włosów. Wiedziałam, że była to własność kogoś innego, ale sytuacja wymagała użycia bez pytania. Gdy już w miarę ogarnęłam swój stan, chciałam wrócić do pokoju, ale usłyszałam pukanie.
– Wejdź – powiedziałam, a Michael lekko uchylił drzwi.
– I jak tam? – spytał, mierzwiąc swoje czarne włosy. – Śniadanie gotowe, zejdziesz?
– Tak. Jest twoja mama? Tata?
– Nie, mama poszła do kościoła – odparł.
– A tata? – Odruchowo dodałam, nie słysząc odpowiedzi Michaela na jego temat, ale od razu ugryzłam się w język. Był jakiś powód, jeżeli o nim mi nie wspomniał. – Idziemy? – dodałam z uśmiechem, żeby zapomniał o moim wcześniejszym pytaniu. Podeszłam do niego, a on, odwróciwszy się bez słowa, poszedł w stronę schodów.
Udałam się za nim. Gdy zeszliśmy na dół, moją uwagę ponownie przyciągnęło urządzenie tego domu. Kuchnia była tak samo modernistyczna jak pozostałe dwa pomieszczenia, w których byłam. Właściwie mogłam się tego spodziewać. Na niewielkim, szklanym stole leżał talerz z dwoma tostami, a obok serwetka i szklanka z sokiem pomarańczowym, nawiasem mówiąc moim ulubionym.
– O, dziękuję – zwróciłam się do Michaela. Chłopak odsunął mi drewniane, aczkolwiek nowoczesne krzesło. Jakoś nie pasowało do całego wystroju posiadłości, kontrastowało swoją mocną barwą i innym materiałem wykonania.
Usiadłam i od razu zabrałam się za jedzenie. Michael zajął miejsce naprzeciwko mnie i oparł podbródek na rękach, przyglądając się, jak jem. W pewnej chwili zaśmiał się krótko.
– No co? – spytałam urażona, bo pewnie to na mój widok tak zareagował.
– Nic, nic. Jedz dalej – powiedział, pokazując przy tym szereg śnieżnobiałych zębów. W geście protestu, założyłam ręce na piersiach i zacisnęłam usta. Chłopak znowu parsknął i pokręcił głową. – Ale ty jesteś...
– Jaka? – Weszłam mu w zdanie.
– Dziecinna.
– Skończ! – Rzuciłam w niego serwetką, chichocząc cicho.
Po chwili ciszy znów się odezwał, tym razem już bez uśmiechu.
– Pytałaś się o tatę. On... Jest w wojsku.
– Och – wyrwało mi się. Zrobiło mi się go żal. – Tęsknisz za nim?
Znowu zadałam pytanie, zanim przemyślałam, co właściwie powinnam była powiedzieć. Przecież w ogóle mnie nie znał, po co by miałby mi się zwierzać ze swoich uczuć?
– Jasne. Martwię się o niego – wyznał, ku mojemu zdziwieniu.
– Na pewno wróci cały i zdrowy – pocieszyłam go. Michael jedynie prychnął, a ja nie miałam zamiaru tego komentować.
– Mam zawieźć cię do przyjaciółki? – zapytał z nikłym, najwidoczniej wymuszonym uśmiechem.
Niepotrzebnie pytałam o tego tatę.
– Nie chcę ci się już narzucać – powiedziałam, kiwając głową, po wypiciu ostatniego łyku napoju. Wstałam, żeby odłożyć naczynia do zlewu, ale chłopak mnie uprzedził.
– Dziękuję – powiedziałam raz jeszcze i spojrzałam mu w oczy.
– Który to już raz? – zaśmiał się. Widocznie nieświadomie rozładowałam sytuację.
– A mówiłam przez sen?
– Nie wydaje mi się. – Ponownie zachichotał.
– To pewnie tylko ze sto razy – powiedziałam, a na mojej twarzy zagościł uśmiech.
– To co, jedziemy? – zapytał, nie spuszczając ze mnie wzroku. Powoli przyzwyczajałam się do jego spojrzenia, ale wciąż była opcja, że momentalnie utonę w tej tak bardzo intensywnej barwie. Jeszcze nigdy u nikogo nie spotkałam się z tak soczystą zielenią w oczach.
Poszłam do góry, żeby zabrać torebkę z sypialni siostry Michaela i wyszliśmy na dwór. Zdążyłam mu jeszcze oddać bluzę, którą pożyczył mi zeszłej nocy. Po kilkuminutowej jeździe znaleźliśmy się pod domem Grace. Zadzwoniłam do niej w połowie drogi, żeby poinformować ją, że za niedługo będziemy. Przyjaciółka od razu stanęła w drzwiach, kiedy Michael zatrzymał się przed posiadłością państwa Desantis, jakby z niecierpliwością wyczekiwała mojego przyjazdu. Już miałam zamiar wysiąść z auta, gdy Michael złapał mnie delikatnie za nadgarstek, a serce momentalnie zaczęło mi mocniej bić – standardowa reakcja na jakikolwiek kontakt z nim.
– Mogę cię gdzieś zabrać? – zapytał uroczo, starannie dobierając każde słowo. Zaniemówiłam.
– Co?
– Pytałem, czy nie chciałabyś gdzieś ze mną wyjść.
– Nie wiem... – zaczęłam, myśląc o Sam. Narobiłabym sobie niepotrzebnych kłopotów. Nigdy by mi nie odpuściła, że umówiłam się z facetem, za którym ona szaleje.
Chociaż chwila! Dlaczego przejmuję się Sam? Pójdę i będę się dobrze bawić.
– Właściwie czemu nie. Okay – zgodziłam się na jego propozycję. Chłopak uśmiechnął się delikatnie, wyraźnie się rozluźniając.
– Wpadnę po ciebie jutro o osiemnastej. Odpowiada ci czy będziesz miała coś do nauki?
– Raczej nie, może być jutro.
– To dobrze, bo nie wytrzymałbym do weekendu – odparł, puszczając do mnie oko. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i powiedziałam:
– W takim razie do zobaczenia.
Wysiadłam z auta, podążając w stronę Grace z nieobecnym wzrokiem i uniesionymi kącikami ust. Usłyszałam, jak chłopak odjeżdża, ale nie byłam w stanie się odwrócić, aż tak to pytanie mnie oszołomiło.
Umówiłam się z Michaelem Websem.
– Co się stało? – Spytała zaciekawiona Grace, gdy ujrzała moją minę.
– Michael mnie gdzieś jutro zabiera – poinformowałam ją, chociaż wciąż to do mnie nie docierało. Przyjaciółka pisnęła z podniecenia.
– O rany! To super!
– Czy ja wiem...
– Oj no przestań! Pogadamy w domu, musisz mi wszystko opowiedzieć! - I wciągnęła mnie za rękaw kurtki do siebie.
***
Kilka słów od autorki: No to proszę, diametralna zmiana w relacjach Michaela i Tess. :D Rozdział głównie się skupił na nich dwojgu, ale mam nadzieję, że to nic takiego. Chciałam wyjaśnić co nie co pomiędzy nimi i ukazać Wam dobrą stronę Michaela, haha. :)
Mam nadzieję, że się podobało. Wszelkie błędy wybaczcie. Zachęcam do wyrażania opinii na temat piąteczki, a szósteczka pojawi się już w przyszłym tygodniu!
Pozdrawiam Was ciepło, Julss xoxo
P.S. Zapraszam do oddania głosu w ankiecie po prawej stronie na blogu. To dla Was kilka sekund, a ja dzięki temu wiem, na czym stoję. :)
Początek rozdziału, mimo dramatycznych wydarzeń poprzedzających go, wydaje mi się taki... słodki. ^^
OdpowiedzUsuńRozumiem troskę Grace, ale myślę, że wkrótce będzie się cieszyć szczęściem swojej przyjaciółki. ;)
A ja cieszę się, że Michael i Tess szczerze porozmawiali i zaczyna się między nimi dziać coś konkretnego. Czuję, że Sam jeszcze będzie się wtrącać, czy coś, ale wróżę i życzę im jak najlepiej. :)
Umówili się, aww! :3
Rozdział jest cudny! Czekam z niecierpliwością na następny.
Pozdrawiam! :*
PS. Być może dziś pojawi się kolejny rozdział u mnie, dam Ci jeszcze znać. :)
Dziękuję za komentarz! <3 Cieszę się, że rozdział Ci się spodobał :)
UsuńW końcu coś nowego, hehe! W takim razie czekam na informację, kochana. :)
Pozdrawiam ciepło, Julss xx
Z tą zmianą relacji jest tak trochę jak...w 50 twarzach Grey'a , ale nie wiem czy ta uwaga Ci schlebia, czy Cie urazi. Mimo wszystko chodzi mi o to, że to był uroczy rozdział, miły do czytania i naprawdę chcę takich więcej !
OdpowiedzUsuńPowiadamiaj mnie o nowościach na thatawkwardmoments.blogspot.com
<3
Hm, sama nie wiem, ale potraktuję to jako komplement, haha. :D
UsuńOczywiście, że będę powiadamiać. :*
Pozdrawiam ciepło i dziękuję za komentarz! Julss xx
Ojej, to opowiadanie jest równie cudowne, jak Twoje poprzednie! :)) ^^ Zakochałam się w nim! *.*
OdpowiedzUsuńOjciec Tess przypomina trochę z charakteru tatę bohaterki mojego opowiadania. Rozumiem, że mógł się od niej trochę oddalić, ale powinien dopuścić do straty córki!
Za to Michael jest uroczy, to słodkie, że zaproponował ją odwieźć i tyle dla niej już zrobił... Kibicuję im! Zmiana w ich relacjach rzeczywiście była diametralna, ale bardzo mile mi zaskoczyła! Jak wszystko zresztą! :))
Bardzo dobrze piszesz, czyta się płynnie i przyjemnie. Brawo kochana, oby tak dalej! :** :3
Czekam z niecierpliwością na szósty rozdział, więc życzę Ci mnóstwa weny! :))
Pozdrawiam! ♥
Dziękuję bardzo za taki miły komentarz! W sumie też lubię Michaela za to, że jak chce to potrafi XD
UsuńO jakie moje poprzednie opowiadanie Ci chodzi? :)
Pozdrawiam ciepło! Julss xx
Nie musisz dziękować! ;) ^^
UsuńChodzi o to, które zastałam pod adresem: http://memoryisnotdevice.blogspot.com/
Ono również bardzo mi się spodobało! :))
Ściskam! :))
Aa, rozumiem. :) W takim razie bardzo się cieszę, kochana! Straaasznie miło czytać takie komentarze, aż uśmiech sam wchodzi na twarz :D
UsuńBuziaki! Julss xx
Nie wiem co mam napisać. Jedyne co wiem to to, że ten rozdział jest niesamowity. Ciekawa jestem czy Michael jest z Sam... nie wiem co powiedzieć o ich relacji. Ale za to jest duża poprawa między Tess a Michaelem.. podoba mi się to. I najważniejsze, że już sobie wszystko wyjaśnili. Tak naprawdę nie mam pojęcia co może się wydarzyć dalej, a zawsze mam jakieś teorie a tutaj? Nic, kompletnie nie potrafię przewidzieć... szok normalnie :P Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. A mianowicie to czy gdy będą już w szkole to jak będzie zachowywał się Michael w stosunku do Tess... Mam nadzieję, że poznam odpowiedź już za niedługo :) Dużo weny kochana :*
OdpowiedzUsuńO rany, bardzo się cieszę, że Ci się spodobało, kochana :) Michael nie jest z Sam - wynika to nawet z tego, że przecież umówił się z Tess na randkę, a tego by nie zrobił, gdyby był w związku. :D
UsuńW takim razie miło mi, że cię zaskakuję. Mam nadzieję, że za każdym razem będzie to pozytywne! :D
Tak, poznasz odpowiedź już w kolejnym rozdziale! :)
Dziękuję i pozdrawiam! Julss xx
Chciałam skomentować w dniu pojawienia się rozdziału, ale nie miałam przez jakiś czas Internetu.
OdpowiedzUsuńNo, no, no, Michaelu, MÓJ PRZYSTOJNIAKU :D Cieszę się, że zaprosił Tess. Ciekawe dokąd pojadą... pewnie następny rozdział będzie pełen emocji.
Czekam z niecierpliwością. Buziaki! :*
Znam ten ból.. Dziękuję za komentarz! ;) No muszę powiedzieć, że wszystko zaczyna się powoli rozkręcać. :D
UsuńBuziaki! Julss xx
Wcześniej nie komentowałam, ale przeczytałam i opowiadania bardzo mi się podobają. Zastanawia mnie co będzie dalej ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam, Carrie :)
Bardzo dziękuję za komentarz :) I niezmiernie mi miło, że opowiadania Ci się spodobały!
UsuńPozdrawiam ciepło, Julss xx
O ja-aa, podoba mi się ta cieplejsza strona Michaela! Aczkolwiek, lubię go takiego ostrego, maczo xd Też bym z chęcią utonęła w jego oczach... Zazdro Tess! Cholera, dlaczego ci fajni faceci zawsze są w jakiś serialach i filmach, w dodatku za granicą, a u nas nic? xd Żałuję... Naprawdę.
OdpowiedzUsuńPoza tym, rozdział mi się podoba. Nie potrzeba na okrągło całego zgiełku wydarzeń, czasem dobrze jest skupić się na uczuciach i relacjach, czego nauczyłam się, przy pisaniu swojego bloga :)
Czekam na szósteczkę!
Buziaki, xx.
Haha, no Michael jak widać ma dwa oblicza, a jedno lepsze od drugiego! :D Ja tam uwielbiam go całego, nie wiem którą "stronę" bardziej. :D
UsuńNo właśnie! Dokładnie to samo pytanie zadaję sobie od dawna! Dlaczego nas to spotyka, prawda? :(
Dziękuję za komentarz, kochana! :*
Pozdrawiam, Julss xx
Każde oblicze faceta jest dobre i przydatne :d Czasem potrzebny jest kochany, czasem złośliwy, czasem narwany.. Taki już urok :D
UsuńNie żebym narzekała na swojego chłopaka(jakoś bardzo xd) ale przydałoby się kilku(dziesięciu!) takich Michaelów u nas :d
Dziękuję za komentarz pod rozdziałem, faktycznie, wszyscy wzięli raczej stronę Everly, ale nie dlatego, że Tony nie miał racji, tylko dlatego, że postąpił tak, a nie inaczej. Oni mają być rodziną, a on praktycznie wypchnął ją z domu. Poza tym, chłopcy zawsze będą ją chronić :3
Buziaki!
Jej, w końcu mam czas, aby usiąść i przeczytać. Tak, to znowu ja.
OdpowiedzUsuńNajpierw przewinęłam na dół i przejrzałam przypis odautorski. Na początku zaniepokoiłam się, że ta zmiana jaka zajdzie w Michaelu będzie sztuczna i całkowicie pozbawiona logiki. Niestety, często się z czymś takim spotykałam, ale w tym przypadku zostałam niezwykle miło zaskoczona. Chociaż mocno też trzymałam kciuki, żeby to nie była wielka miłość od pierwszego wejrzenia… no cóż. Tu akurat nie wyszło, ale to jest akurat kwestia gustu i tego, czy wierzy się w takie rzeczy czy też nie.
Ten rozdział wydaje mi się znacznie lepszy od poprzedniego, to przyznać muszę. Zwróciłam uwagę na kilka rzeczy. Nie koniecznie błędy, ale kwestie, które szczególnie przykuły moją uwagę. Przede wszystkim, poważnie zaczęłam zastanawiać się nad wyrażeniem „rozglądnęłam”. Zastanawia mnie ono właściwie do teraz, bo o ile jest, oczywiście, wyrażeniem całkowicie poprawnym, to obecnie zachowanym jedynie w gwarach, a co za tym idzie, nie występuje w mowie wzorcowej, która powinna mieć raczej pierwszeństwo w opowiadaniach, prawda? Żeby nie być gołosłowną, pozwolę sobie zacytować swoje znalezisko: „krak.popatrzeć uważnie na wszystkie strony” Etymologia: „ogsł. *orz-glę(d)nǫti sę
z psł. *ględnǫti 'spojrzeć, rzucić spojrzenie'
Bezpośredni bezprzedrostkowy kontynuant formy prasłowiańskiej, polski wyraz glądnąć, zachowany jedynie w gwarach”. (http://www.wsjp.pl/index.php?id_hasla=26838&id_znaczenia=2525020&l=21&ind=0)
Bardzo chciałabym Cię prosić, abyś w jakiś sposób odniosła się do powyższego. Absolutnie nie rzucam tutaj żadnymi oskarżeniami. Po prostu jestem niesamowicie ciekawa skąd u Ciebie taka forma tego słowa.
No, a teraz to już po kolei:
„– Po prostu odpędźcie ten tłum – poprosiłam błagalnie ochrypłym głosem. Tyle ludzi zebrało się wokoło naszej piątki, że znowu zaczynałam odpływać, ale tym razem z braku prywatności i tlenu.
Nagle przyszła mi pewna myśl do głowy. Gdzie w tym momencie jest Sam z resztą?
– Zabiorę cię stąd. Ludzie łatwo sami nie odejdą.” – Na co czekają? Ja rozumiem, jakby urwało jej rękę lub jakby rozpaćkała się na betonie, ale teraz, kiedy już jest po wszystkim to stoją i się gapią bo…? Nie bardzo rozumiem co kieruje tymi ludźmi.
„– Przestań.
– Przestać co?
– Zachowywać się tak dziecinnie.” – O matko, tak, bardzo się z nim zgadzam. Jakbym mogła, to chyba uścisnęłabym mu rękę.
„To nic. Wezmę ją do siebie, a rano odstawię pod twój dom.” – Strzygo nie miej skojarzeń, skojarzenia są be… no cholercia, nie da się!
„Ale nie mogłam dokończyć, bo Michael przerwał mi, przykładając swój palec do moich ust.” – Nie wiem, czy to znów nie będzie subiektywna ocena, ale ta scena wieje niesamowitym kiczem. Ciężko mi zliczyć ile razy spotkałam się z czymś takim.
„I to do tego takiego jak ja. Pamiętasz, jak mówiłem ci, że uchodzę za dupka?” – Trudno nie zapamiętać. Podkreśla to dość często.
„Wtem twoja koleżanka uświadomiła mi” – Tutaj mam problem. Nieoczekiwanie uświadomiła, czy chodziło o „wtedy” uświadomiła? Trochę mi to w tym zdaniu zgrzyta.
„Przeniosłam głowę na jego kolana i wygodnie ułożyłam się na reszcie siedzeń. Patrzyłam na niego, a on delikatnie głaskał mnie po włosach.” – Ciągle kicz. Że już nie wspomnę, że się nie znają. Nie wiem, co mnie by musieli podać albo ile zapłacić, żebym położyła głowę na kolanach obcego faceta. Nawet przystojnego.
„W szkole znowu założyłem maskę dupka i idioty” – I znowu… aż ma się ochotę krzyknąć „Tak! Wiem!”
„I przepraszam za swoje zachowanie. Taki już jestem. Znaczy, za takiego mnie mają.” - !
„Chłopak zaśmiał się uroczo.” – Już to było.
„odwróciwszy się bez słowa” – Naprawdę szacunek za prawidłowe użycie imiesłowu. Wielu ma z tym niesamowite problemy.
„zapytał uroczo” – jest coś, czego ten facet nie robi uroczo?
No, to by było na tyle… Ogólne wrażenie jest dobre, więc czekam na więcej!
Na początek bardzo dziękuję za Twój komentarz. :) Wiesz, sama nie wiem, dlaczego używam słowa "rozglądnęłam". Jakoś dla mnie zawsze brzmiało zupełnie zwyczajnie, pospolicie. Nie miałam pojęcia, że zachowało się tylko w gwarach, jak wyżej przytoczyłaś. Coś z tym zrobię, skoro tak. :)
UsuńNie zwróciłam uwagi na te wszystkie "urocze" zachowania chłopaka - z tym też coś zrobię, bo faktycznie nie wygląda to zbyt naturalnie. :D I faktycznie w pewnych momentach może zalatywać kiczem, sama to dostrzegam. Ale takie uroki początków opowiadań (przypomnę po raz setny chyba - to pisałam dawno i nie chciała za wiele zmieniać). W przyszłych rozdziałach liczba kiczu znacznie zmaleje, to Ci mogę zapewnić.
Polecam swoje drugie opowiadanie, w którym znacznie mniej znajdzie się takich stereotypów i pospolitych historii - to opowiadanie to lekka odskocznia od codzienności, dlatego może nie należeć do najoryginalniejszych i najlogiczniejszych.
Jeszcze raz dziękuję za komentarz i porady. Pozdrawiam serdecznie!
Noo bardzo jestem ustatysfakcjonowana rozwojem sytuacji! Czuję, że przed naszymi bohaterami jeszcze trochę zawirowań się pojawi, a Sam odegra w tym dużą rolę, ale... oh, kocham takie historie ! :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział :) http://lovemelikeyoudo15.blogspot.com/
Haha, cieszę się, że rozwój akcji Ci przypadł do gustu. Tak, Sam trochę namiesza, ale tylko trochę! :D
UsuńPozdrawiam ciepło, Julss xx
Dopiero trafiłam na ten blog, ale stwierdzam, że jest on super! :) Fajnie się go czyta i postacie bardzo mi się podobają. :) Życzę dalszej weny :*
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się spodobało! :) Dziękuję! :*
UsuńPozdrawiam ciepło, Julss xx
Czytam te rozdzialy jak zahipnotyzowana! Kocham to opowiadanie! A rozdzial cudowny! Ta opiekuncza strona "Majkiego" aww«3 Kochana, piszesz swietnie! Pozdrawiam, Julie *do kolejnego rozdzialu szybciutko :D*
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz! <3
UsuńMam wrażenie, że Michael bardziej się zgrywa i pozoruje na takiego co to nie on "och jestem dupkiem, draniem jakich mało" niżeli taki jest naprawdę. Mnie się więc wydaje być takim typowym nastolatkiem, choć wydaje mi się, że w opowiadaniu ma więcej niż 16 lat, no ale zachowuje się tak na 16-19 więc ja nie mam do niego zarzutów. Natomiast jego monolog, ten długi to jakbyś rodem z jakieś telenoweli wyjęła - chłopcy tak nie mówią! Dialogi z nim (w tym rozdziale) są bardzo nienaturalne. Na tyle nienaturalne, że gdybym nie wiedział, że to mówi Michael, to bym sądził, że to dwie kobiety rozmawiają.
OdpowiedzUsuńPatrząc po samochodzie Miśka (wybacz, że go spolszczyłem, ale ja tak już mam) rozumiem, że ta utopia jest zamierzona, i że wszyscy mają być nadziani i tacy bez poważnych problemów, tak?
Brakowało mi trochę opisów z tego parku rozrywki. W takich miejscach zawsze są płaczące, tupiące dzieci, przepychanki, pijąca młodzież, itd. Choć może się niepotrzebnie czepiam, może za bardzo doszukuje się tu realiów, które ty naumyślnie zapragnęłaś zatrzeć.
Michael to prosta postać. Popularny nastolatek, którego towarzystwo tak naprawdę scharakteryzowało dupkiem. Nie wiem, czy mnie rozumiesz. Wmawiając sobie największe kłamstwo, z czasem się w to zaczyna wierzyć. Oczywiście to tylko stereotyp, ale tak jest w przypadku Michaela. Na chłopaka wpłynęło otoczenie i dopasował się do założeń swoich znajomych. Jak w filmie "Łatwa dziewczyna", gdzie główna bohaterka przez plotkę, stała się w odbiorze dziwką. Tak też zaczęła się zachowywać, a raczej udawać. No nic, nieważne.
UsuńWiem, że ten monolog wypadł nienaturalnie, ale nie miałam pojęcia, jak inaczej wytłumaczyć Tess jego zachowanie i zmienić trochę spojrzenie na chłopaka.
Co do tego nie, absolutnie tak nie chciałam tego ukazywać. Akurat rodzina Michaela (z przyczyny później ukazanej) należy do tych bogatych. Jak wspominałam we wcześniejszej odpowiedzi pod Twoim komentarzem, ojciec Tess również nie zarabia zbyt wiele, więc majątek mają przeciętny. Natomiast jeszcze nie poznałeś historii Dean'a i jego rodziny. Wiem, że mogłeś odczuć tak po tych pierwszych rozdziałach, ale to naprawdę tak nie jest i nie tak chciałam, by to zostało ukazane.
Co do tego założenia, że każdy jest bogaty i bez poważnych problemów* nie, absolutnie tak nie chciałam tego ukazywać.Zgubiłam część zdania, wybacz.
Usuń